niedziela, 15 marca 2020

MOVE ON!

Uruchomiłem z powrotem fanpejdża na fb: www.facebook.com/cdsruleeverythingaroundme/
Blogspota zostawiam jako backup, a skoro mnie nie wywaliło póki co, to kontynuuję tam :)
Zapraszam

I've started the fb fanpage again: www.facebook.com/cdsruleeverythingaroundme/
I leave blogspot as a back up and as long I am still on fb, you can feel invited!

środa, 11 marca 2020

JIM JONES – Capo

  [E1 2011]

* Jim Jones jest chyba najciekawszym typem od Dyplomatów. No i najważniejszym, obok Cam'Rona. Wprawdzie jego płyty to żaden majstersztyk, a do tego sprzedają się bardzo przeciętnie, ale akurat klimat Jonesa naprawdę do mnie przemawia. Również jego piąty krążek to fajna rzecz, choć znalazło się tu parę wypełniaczy. Jednakże ta elektroniczna, oszczędna muzyka, na której Jones i jego dziesiątki gości rymują pasują do siebie bardzo dobrze. I choć pisali w recenzjach, że każdy, kto się tu pojawił, rymuje lepiej od gospodarza (no cóż, jest w tym trochę racji: The Game, Raekwon, Hell Rell, Prodigy, Logic, Chink Santana, Lloyd Banks, Wyclef...), to nadal słucha sie tego naprawdę dobrze. Lubię, choć wolę inne jego płyty.

* Jim Jones is perhaps the most iteresting type of the Diplomats. And the most important, next to Cam'Ron. Although his albums ain't legendary and they sell average, but the vibe of his recordings appeals to me. His fifth album is also nice, but there are some fillers tho. This one is more electric, more modest where Jim and plenty of guest rappers show their skills - and they look good indeed. Well, the reviews told that anyone here raps better than Jones (it's kinda true: The Game, Raekwon, Hell Rell, Prodigy, Logic, Chink Santana, Lloyd Banks, Wyclef...), but it still sounds nice. I like it, but I prefer his other works.


Perfect Day
Everybody Jones
Changing The Locks


wtorek, 10 marca 2020

113 – Les Princes De La Ville


 [Small 1999]

* Supergrupa Mafia K'1 Fry składa się z kilku zespołów, a jednym z nich jest właśnie 113, czyli DJ Mehdi na produkcji oraz AP, Rim'K i Mokobe na majkach. To ich drugi album, którym rozwalili system, nie tylko we Francji, ale w ogóle w Europie. Co tu dużo mówić, to już klasyk. Muzyka ma dość szeroki przekrój, bo Mehdi i Pone używają sampli z muzyki disco, tak samo jak z funku i soulu, wzbogacając beaty syntezatorami. W większości wypadków robi to bardzo dobre wrażenie, zwłaszcza wtedy, kiedy te podkłady są mocarne i ciężkie, bo zdarzają się również takie lekkie i imprezowe. Jak dla mnie Rim'K to jeden z ciekawszych francuskich rapperów, bardzo lubię jego solówki, więc i tu wypada nieźle. A przecież A.P i Mokobe też dają radę. I wraz z nimi jest cała paczka kumpli: Manu Key, Faya Dem, Big Red i kilku innych. Razem poruszają tematy społeczne, polityczne, czy mówią o zwyczajnych, ludzkich rzeczach. Naprawdę dobra płyta. 

* The supergroup Mafia K'1 Fry consists of a few bands and one of them is 113: a producer DJ Mehdi, AP, Rim'K and Mokobe on the mics. This is their second album, which blew up the spot, not only in France, but in Europe in general. No need to say more, it's classic. Music has a wide range of sound, because Mehdi and Pone use plenty of disco samples, along with funk and soul, enriching their beats with synths. Mostly it makes good impression, especially when the beats are hard and ruff, because there are also some party tracks. As for me, Rim'K is one of the most interesting French rappers, I like his solo albums, so he makes it hot here as well. And AP and Mokobe are also very good. We have a whole pack of friend guests here: Manu Key, Faya Dem, Big Red and more. Together they touch social and political topics, they talk about everyday things. Really good album.   


Les Princes De La Ville
Tonton Du Bled
Jackpotes 2000

poniedziałek, 9 marca 2020

KREWCIAL – 25/8


   [PIAS 2004]

* Najlepsze płyty w Europie? Znalazłoby się parę. Sporo francuskich i brytyjskich, trochę niemieckich - to oczywiste. A co z resztą? Debiut SFDK z Hiszpanii, LoopTroop i pierwszy Petter ze Szwecji, Opaque i produkcje Tommy Tee z Norwegii, no i Krewcial z Belgii. Kto? Krewcial - producent, dj, rapper, człowiek za konsoletą. Chyba najlepszą reklamą jego pracy będzie to, że jego drugi (i niestety ostatni) album wydała BBE na świat, a wraz z Krewcial'em na majkach mamy Kazi, Oh No, Murs, czy Phonte. Wspaniałe, jazzująco-soulowe kawałki zrobione z doskonale pociętych sampli naprawdę urzekają. I Krewcial, który ma porządny angielski akcent, fajne flow i teksty. Szkoda, że porzucił wydawanie własnych płyt i zajął sie produkcją i pracą w studio. A '25/8' to europejski top, jedna z fajniejszych płyt w ogóle. Doskonała rzecz. 

* Best records in Europe? Well, I could find some. Many French and British, msome German - it's clear. But what about the rest? SFDK debut in Spain, LoopTroop and first Petter in Sweden, Opaque and Tommy Tee productions in Norway and Krewcial from Belguim. Who? Krewcial - a producer, dj, rapper and a man behind the mixing board. The best review is that his second (and unfortunately last one) album was released by BBE and we have also Kazi, Oh No, Murs and Phonte on the mics. Excellent, soulful and jazzy beats made off perfectly cut samples are really enjoyable. And Krewcial, who has good British accent, nice flow and lyrics. It's a pity that he stopped releasing albums to work in the studio. And '25/8' is an European top, one of the best albums ever. Dope.



25/8
Reminisce
URU   feat. Phonte

niedziela, 8 marca 2020

SEAN PAUL – Imperial Blaze

   [VP 2009]

* Lubię ragga i mam sporo jamajskich płyt - a akurat Sean Paul urzekł mnie singlami ze swojego drugiego albumu. Ja wiem, że były komercyjne, ale bardzo dobrze brzmiały. Debiut był podziemny i dość surowy, druga i trzecia płyta to hity, ale czwarta... No niby również odniosła sukces, ale to już zdecydowanie nie to samo - przynajmniej ja byłem rozczarowany... Chociaż nie tylko, bo w recenzjach mieszali płytę z błotem - bo i jest za co. Muzyka to mainstreamowa papka, czasem przyjemna, czasem irytująca - w większości wypadków raczej nie zahacza o uszy. To samo z Sean Paulem. Niby ten styl jest oryginalny i słychać od razu, że to on, ale z drugiej strony liryczna papka, jaką serwuje powoduje, że człowiek się wyłącza. Doskonała płyta w tle jakiejś roboty - nie angażuje, nie odrywa od pracy, ot brzęczy sobie. Przeciętniak. 

* I like ragga and I have a lot of Jamaican records - but Sean Paul got me with his  singles off his second album. I know it was commercial, but they sound good. The debut was raw and underground, the second and third were just hits, but the fourth one... Well, it was also successful, but it ain't the same no more - at least I was disappointed. Well, not only me, because the reviews were not good - and this is truth. Music is a mainstream mash, sometimes nice, sometimes irritating - most beats just don't get into your ears. The same when it comes to Paul. He has got that original stylin and you can tell instantly, that is really him, but the lyrical bullshit he serves here makes a listener just switch off the attention. Great album for the bakcgroung during work - doesn't engage, doesn't take your mind away from the activity. Mediocre.


So Fine
Press It Up
Hold My Hand

sobota, 7 marca 2020

MALIK MONTANA x DIHO – Naaajak

   [Empire Music 2016]

* Hmmm... Kupuję czasem pakiety polskich płyt, bo mam źródło po taniości w Łodzi. Stamtąd biorę takie albumy, na które normalnie w sklepie bym nawet nie spojrzał, bo słabo jestem obeznany w tej nowej gwardii polskiego rapu. I w sumie nie wiedziałem, czego się po albumie spodziewać, choć imiona twórców nie były mi obce. Włączyłem. No cóż, muzycznie to naprawdę szybki transfer do Memphis - jeśli kto lubi trapy i podobne klimaty, to naprawdę jest tu czego posłuchać. Mocne bangiery. Co do rapperów zaś... Mimo fejmu, jakoś mnie Malik nie przekonuje za bardzo - dużo bardziej wyrazisty jest Diho, którego teksty, jak rozumiem pisane dla beki, bo inaczej to kaplica... Dupy, hajsy i dragi - to temat przewodni, poza drobnymi odstepstwami od reguły, w których... i tak przewijają się powyższe tematy. Zabawna płyta na mocnych trapach, raczej gówniarska, niż poważna.  

* Hmmm... I sometimes buy the whole batches of Polish records, because I have a cheap dealer in Łódź. I take from there albums that I probably wouldn't even look at in the shop, because I don't know much about the newcomers in my own country. So I didn't know actually what I can expect from this album, even if the names ring the bell. I played it. Well, musically it is a quick transfer to Memphis - if u like trap and similar electronic sound, this one is for you. Hard bangers. The rappers... Despite the fame, Malik doesn't appeal to me much - Diho is much more explicit with the lyrics written (I strongly believe that, because other way it's terrible...) for joking and mocking. Ass, dollaz, drugs - these are the main topics, except for a few moments, but there are also mentioned those above. Funny record on hard trap music, rather for the youngsters, that anything serious.  



Naaajak
Plan A
Rose Moet

piątek, 6 marca 2020

JWP / BC – 20

  [RHW 2017]

* Ze wstydem przyznam, że początkowo nie zwracałem na Jaśnie Wielmożnych Panów zupełnie żadnej uwagi początkowo - brałem ich za jedną z tych ulicznych grup ze skrótami w nazwie, którzy wszyscy brzmią identycznie. Ale kiedy wpadła mi w ręce ich pierwsza płyta, było to dla mnie duże zaskoczenie - od tego czasu biorę wszystko od JWP. Jak na przykład ten mikstejp, wydany na dwudziestolecie działania grupy - stąd tytuł. Znalazły się tu stare, nieopublikowane numery, wspomagane nowymi rzeczami, nagranymi na potrzeby płyty. I muszę przyznać: ależ to brzmi! To, co zrobił Szczur na beatach to podziemny majstersztyk, ze wspomaganiem Noize From Dust i NFOF razem zrobili wspaniale brzmiący, truskulowy album. Pełno skreczy DJ Falcon1'a, sampli i ostrych brzmień, na których wokale członków JWP i Bez Cenzury znajdują się świetnie. A jeśli weźmiemy pod uwagę gościnne zwrotki Smif-n-Wessun, Mecca Star, Freeway i Jeżozwierza... O mamo, sztos. Jedna z najlepszych polskich płyt AD2017. 

* It's a shame, that I didn't pay attention to this squad at first - I thought it is one of them street level groups which play identical ruff-life-violins type of shit. But when I heard their first album I was surprised - since that time I've taken all of their releases. As this mixtape for instance, released for the 20th anniversary of their scene work - so the title comes from. There are some good ol songs which were unreleased previously together with some new stuff, recorded exclusively for the purpose of that album. And I must say that it sounds tight! Szczur produced some underground dope tracks with some help from Noize From Dust and NFOF, so they made excellent true school record. There are a lot of DJ Falcon1 scratches, samples and hard sounds where the members of JWP and Bez Cenzury find themselves correctly. And when we consider the guest verses by Smif-n-Wessun, Mecca Star, Freeway and Jeżozwierz... Lit! One of the best Polish records in '17.


20 Lat Później
Premiership
Word Wide  feat. Smif-N-Wessun

czwartek, 5 marca 2020

US3 – Say What!?

   [Us3 2007]

* Projekty Geoffa Wilkinsona uwielbiam od momentu usłyszenia singla 'Cantaloop' - dla mnie to klasyk. I z miłą chęcią kupuję każdy kolejny krążek i do tej pory żaden mnie nie zawiódł. To fantastyczna, świeża fuzja jazzu, soulu i hip hopu. Wilkinson wykorzystuje wolny dostęp do katalogu Blue Note i wraz z żywymi muzykami i wokalistami (przecież nie martwymi:P) robi rzecz, która do mnie mocno przemawia. Szósta płyta dała nam dwóch rapperów, są to Akil Dasan i Gaston (po raz kolejny, znaczy nie zawiedli) oraz przedstawiła nam piosenkarkę Adeline Petricien. Korzenne granie, całkiem nieźli raperzy, miły wokal piosenkarki - wszystko bardzo ładnie siada. Lubię. 

* I love Geoff Wilkinson's project since I heard 'Cantaloop' single - it's a classic. And I am keen on looking for more of his music and I buy all the albums I can - still no dissappointing. This is a fantasticly fresh fusion of jazz, soul and hip hop. Wilkinson uses his free access to Blue Note catalogue and together with live musicians and vocalists (they are definetly not dead :P) they all make a thing that really appeals to me. The sixth album gave us two rappers: Akil Dasan and Gaston (again - that means they didn't let down on previous albums) and Us3 introduced a singer Adeline Petricien. Rooty play, quite skillful rappers, nice singer's voice - this is something good. Luv it.


Say You Belong To Me
Truth & Lies
I'll Be Right Back

ALBUM NUMBER 7700

I nadszedł czas, aby wpisać album numer 7700: to dwupłytowa reedycja klasycznego i legendarnego albumu Nas'a 'Illmatic XX'. Świetne wydanie! A w kolejce jeszcze kilkaset płyt... Na razie obczajam zakupy z maja 2019 :D

And there comes the time for the album  number 7700: this is double cd reedition of classic legendary Nas's album, 'Illmatic XX'. Excellent publishing! And I have a queue of a few hundred albums to listen to... Now I check the purchases from May 2019... :)

środa, 4 marca 2020

JAY-Z – Vol. 3... Life And Times Of S. Carter

  [Roc-A-Fella 1999]

* Uwielbiam pierwszą płytę Jay'a. Sztos. Ale następne zaczęły zawierać całą masę komercyjnej papki, która rozmieniała talent Jay'a na drobne, za to napychała mu kabzę. Czwartą płytę można uznać w pewnym sensie za powrót na ulicę, co wcale nie przeszkadzało zdobyć jej potrójnej platyny. Plastiki od Swizz Beatz i Timby, klasyka od Rockwildera i Premiera, bangiery od DJ Clue i Irv Gotti - każdy znajdzie tu coś dla siebie. I to wszystko jest całkiem fajne - na pewno dużo lepsze od Vol. 1 i 2... W dodatku goście brzmią naprawdę dobrze, czy to ekipa Roc-A-Fella (Amil, Benie Sigel, Memph Bleek), czy Juvi, Mariah Carey, Dr. Dre, Missy Elliott, czy UGK w kultowym już 'Big Pimpin'. Jay jest nowatorski, jest świeży - ma wszystkie atuty w ręku. Powrót króla NY? Może nie aż tak, ale to jedna z lepszych płyt Jay'a.  

* I love the first Jay's album, dope. But the next ones started to include a whole lot of pop mash, which watered Jay's talent down, but it was making his pockets go fatter. His fourth effort we can deem as a street come back somehow, but it didn't bother to make a triple platinum. Plastic hits from Swizz Beatz and Timba, classic from Rockwilder and Premier, bangers from DJ Clue and Irv Gotti - everyone can findsoething interesting here. And it is really nice - much better than vol. 1 and 2... Additionally, the guests sound real tight, doesn't matter if it's Roc-A-Fella squad  (Amil, Benie Sigel, Memph Bleek), or Juvi, Mariah Carey, Dr. Dre, Missy Elliott or UGK in that cult track 'Big Pimpin'. Jay is fresh and innovative - he has all the aces in his hand. Return of NY king? Maybe not as much like that, but this is one of his best records.



Big Pimpin
Do It Again (Put Ya Hands Up)
Anything

wtorek, 3 marca 2020

HAFTBEFEHL – Azzlack Kommandant - Juice Exclusive EP

    [Juice 2013]

* Niemiecki magazyn rapowy Juice swego czasu wydawał krótkie wydawnictwa niemieckich rapperów, firmując to swoim logo. Fajna inicjatywa, tym bardziej, że to wszystko są oryginalne rzeczy, na wyłączność. Tu akurat trafiła mi się epka kurdyjskiego rappera z Frankfurtu, Haftbefehl'a. To jego pierwsze i jedyne wydawnictwo u mnie w kolekcji, mimo, że albumów wydał ze sześć. I po lekturze tej epki szybko nabrałem ochotę na więcej. Co za ogień! To tylko sześć numerów, ale każdy łupie w głowę. Nowoczesny, niemiecki rap, produkowany m.in. przez Art Of Beatbox, Polaka współpracującego z całą rzeszą rapowych artystów. Beaty to naprawdę mocne bangery. Haftbefehl zaś ma mocno uliczny sznyt - zresztą, jak ma wyglądać rap kolesia, który nazywa się Nakazem Aresztowania? Konkret!

* German rap magazine Juice released a series of short records of German rappers, signing them with magazine's logo. Nice idea, mostly because they are exclusive songs. This one here is an ep of this Kurdish rapper from Frankfurt, Haftbefehl. This is his first release and only one so far in my collection, although he has released six albums so far. And after listening of this ep I want more. That's lit!There are only six tracks, but each and every one is a banger. Modern, German rap, produced by Art Of Beatbox from Poland among the others. Beats are real bangers. Haftbefehl is streetly confirmed - but how does rap should look like from a guy who's called Arrest Warrant? Solid!



Wer Bist Du?
Aus Gramm Mach Ich Pfund
Rotterdam

poniedziałek, 2 marca 2020

SINISTER QUIN – Do You Know Who I Be

   [MorganHaus 2004]

* Kupiłem to za bezcen, bo leżało i się kurzyło w sklepie. Nazwa nic mi nie mówiła, okładka też trochę z dupy. Włączyłem. I okazało się, że jest to coś zupełnie innego! Podkłady dość oszczędne, przede wszystkim brzmi to jak surowe podziemie z Kaliforni, czasem ubarwione lekko g-funkowym klimatem. Nic dziwnego, kolesie pochodzą z South Central LA - choć na okładce wyglądają, jakby zeszli z traktora... Muzyka jest po prostu ok, ale za to teksty to naprawdę niezła rzecz - warto przesłuchać materiał, aby przekonać się, co ma Quin do powiedzenia. Prawi mądre rzeczy prosto z życia i do tego jego sposób rymowania jest dość... niecodzienny. Trochę, jakby bluesman zaczął rapować. Ciekawy album. 

* I bought it for cheap because it was shelved in the shop and was gathering dust. I didn't know the name, the cover is also 'fresh outta nigga's ass'. So I played it. Damn, it showed that this is something kinda different! Modest beats sound as a Cali deep underground, sometimes colored with some g-funk sound. No wonder, they come from South Central LA - although they look like they came out of the tractor on the cover. The music is ok, but the lyrics are dope - it's worth listening to it just to check out what he has to say. He speaks life truth and his flow is... unusual. Just like bluesman who started rappin. Interesting album.


Do You Know Who I Be
Boo
Complicated

niedziela, 1 marca 2020

SLICK RICK – The Great Adventures Of Slick Rick

   [Def Jam 1988]

* Kiedy wyszła ta płyta, jeszcze nie słuchałem hip hopu. Dopiero zaczynałem się orientować, docierały do mnie różne europejskie hip house'y, Beastie Boys, Fat Boys, czy Break Machine... Kiedy półtora roku później zdefiniowałem się jako słuchacz rapu, Rick siedział 'behind bars', więc do Polski akurat nic o nim nie docierało... Dowiedziałem się nieco później, że jest to największy storyteller w grze. I choć jego debiut usłyszałem dopiero z dziesięć lat po wydaniu, przegrawszy sobie go na kasetę, to mimo to mogłem docenić jego umiejętności: teksty nic nie straciły na aktualności. To ciągle jest płyta, której słucha się jak powieści obyczajowej. Problemy damsko męskie, kłopoty życiowe i jeszcze damsko-męskie... Nawet te podkłady, zrobione własnoręcznie przez Ricka, a także Bomb Squad i Jam Master Jay'a wciąż nieźle brzmią, choć słychać, że są stare. To klasyk, jedna z najważniejszych płyt w hip hopie - Rick zmienił grę swoimi historyjkami, choć przecież już wcześniej Kool Moe Dee dzierżył palmę pierwszeństwa w tej materii. No, ale wiadomo, że dobre - w końcu naprawdę niewiele płyt dostało 5 majków w The Source... 

* When this album came out, I wasn't a hip hop head. I just started to get to know what's going on in music, I knew some European hip house, Beastie Boys, Fat Boys or Break Machine... But when a year and a half I became a dedicated hip hop fan, Slick was 'behind bars', so there was nothing about him in Poland... I got to know about him later that he is the greatest storyteller in the game. Althought I heard his debut ten years after releasing it and recorded it on the tape, I could appreciate the skills of Rick: the lyrics are still up to date. It is still a record that you can listen to as a novel. Men-women affairs, life troubles and more men on women things... Even those beats, made by Rick, The Bomb Squad and Jam Master Jay still sound good, even if we caneasily recognize they are old. It's a classic, one of the most important albums in hip hop - Rick has changed the game with his stories, even if Moe Dee was considered a storytelling champion. But you know it gotta be great - there aren't many allbums to get 5 mics in The Source...


Children's Story
Hey Young World
The Moment I Feared

sobota, 29 lutego 2020

DEICHKIND – Bitte Ziehen Sie Durch

    [Showdown 2000]

* Pamiętam, kiedy na Viva II leciał teledysk do 'Bon Voyage' - prosty, ale skuteczny: skaczące samochody na białym tle. I ta muzyka. Na swoim debiucie Deichkind połączyli electro z korzennym hip hopem i wyszło to doskonale. Jeszcze nie eksperymentują tak bardzo, nie skaczą w bok: beaty są konkretne, z dozą elektroniki, ale również oparte o klasyczne sample. Muzyka, przetykana sarkastycznymi skitami, płynie przez całą płytę i słucha się tego wybornie. Jak i rapperów, bo ci z kolei mają fajne style i te charakterystyczne dla niemieckiego rapu z przełomu wieków prześmiewcze teksty. To na pewno najlepszy album tej formacji i jeden z lepszych niemieckich krążków - nie tylko w 2000, ale i w ogóle, zgodnie z moim osobistym German Top.

* I remember when there was a video for 'Bon Voyage' on heavy rotation at VIVA II - simply, but effective: lowriders on white background. And the music. On their debut, Deichkind mixed electro with rooty hip hop and it sounds excellent. They didn't make any experiments, they don't jump aside: solid beats with a dosage of electronics but also made on the basis of classic samples. Music, supported by sarcastic skits, flows thru the whole album and is very listenable. So are the rappers, because their styles are nice and they write those funny lyrics, which were so distinctive for German hip hop. This is the best album from the group and one of the best German albums - not only in 2000, but in general in my opinion.



Komm Schon!
Weit Weg
Bon Voyage

piątek, 28 lutego 2020

OVERDOSE - Άμα Δε Με Ξέρεις

  [Pan-Vox 2009]  

* Będąc jakiś czas temu w Grecji, nie miałem nadziei na zakupy płytowe, bo wizytowałem zadupia. Ale... Na autostradzie zatrzymałem się w jakimś markecie, a tam... Cała ściana kompaktów po 2 eura. I kilkanaście greckich rapsów! Wygarnąłem oczywiście wszystkie, choć za 2 euro nie spodziewałem się szału. I rzeczywiście, trafiłem różnie. OverDose akurat nie było z tej górnej półki. Idiotyczna okładka (ta dziewczynka to jakiś absurd, myślałem, że chociaż tam śpiewa, ale nie...) i to brzmienie... Przyzwyczajony jestem, że południowcy często wklejają swoje folkowe klimaty (a Grecy, nawet młodzi, uwielbiają folk, te Zorby i inne, naprawdę!), ale tu brzmi to nieco jak muzyka biesiadna na hiphopowych beatach. Nie ma sampli, tylko wszystko grane jest z komputera - nie jest to zawsze wada, ale akurat tu owszem. No i te refreny a la euro dance... Wszystko jest jakoś mało strawne, w dodatku dłuuugie... Nie udał mi się ten strzał.  

* When I was visiting Greece some time ago, I didn't expect any digging, because I was far from bigger cities. But... On the highway I stopped at a market and there was a wall full of cds for 2 euro. And about 15 Greek raps! I took them all, of course, even if I didn't expect much for 2 euro. And yes, the albums were varied. OverDose was from the lower league... Idiotic cover (this girl is an absurd, I thought she sings there or raps, but nah, nothing like that) and the sound... I'm used to the fact, that southern nations like to put ethnic sounds into the beats (and young Greeks love folk, Zorba and others, fo real!), but here it sounds like a wedding party on hip hop beats. There are no samples, everything is played  on the computer program - it ain't a disadvantage, but here - yes, it is actually. And those choruses in eurodance style... Everything is not tasty and very loooong and cheeewyyy... Blind cop, but wrong cop this time...


Κάθε Δευτέρα
Χρωστάω
Άμα δε με ξέρεις

 

czwartek, 27 lutego 2020

SCRAM JONES – Loose Cannons

   [Sure Shot 2004]  

* Może i Scram nie jest zbyt znany, ale to nie tylko producent, rapper, ale również dj, kręcący się z X-ecutioners. I tym mikstejpem wjeżdża na kwadrat niczym ten czołg z okładki. Boszsz, co za krążek! Nie tylko muzyka: klasyczna, pełna sampli i skreczy, która macha Twoją głową i utrzymuje w pionie przez cały czas. To również rymy, a w zasadzie goście, którzy obok Scrama tu rymują. Bo choć sam autor płyty nie jest byle jaki na majku, to razem z takimi gośćmi, którzy dają pełne spektrum wersów (uliczne, bragga, ego trip...), wygrywa. Bo kto działa tu gościnnie? Lista będzie niepełna, bo dużo ich, ale wymienię tych: Tragedy Khadafi, Saigon, Nature, Sean Price, Noreaga, Papoose, Sauce Money, Havoc, Ali Vegas, Drag-On, Immortal Technique, Sadat X... To tylko ci najbardziej znani. Ja cie, ale to dobre!

* Maybe Scram's name ain't well known, but he is not only a producer, rapper, but also a dj affiliated with X-Ecutioners. And he rolls like tank with this mixtape from the cover. Damn, what an album! Not only music: classic, full of samples and scratches to nod your head and make you stay on your toes. There are also good rhymes, mostly the guests who rhyme nest to Scram. He ain't bad on the mic, but together with that kind of guests, he wins definetly, coz they give us a full range of topics: street, bragga, ego trip... Who we got here? Not a full list, they are too many, but check the following: Tragedy Khadafi, Saigon, Nature, Sean Price, Noreaga, Papoose, Sauce Money, Havoc, Ali Vegas, Drag-On, Immortal Technique, Sadat X... The most known. Damm, this is good!


Real Talk
Oughta Know
Let Me In

środa, 26 lutego 2020

POPEK I GOŚCIE – Monster

  [Prosto 2013]  

* Popek to postać bardzo szczególna na naszej scenie. Jedni określają to mianem cyrk, inni się jarają - dość, że jest to bardzo barwny rapper, zwłaszcza, jeśli patrzysz na jego ciało :P Mniejsza o to, zajmimy się raczej drugim jego krążkiem. Chociaż tu też mam mieszane uczucia. Z jednej strony to album perfekcyjnie wyprodukowany, soczyście grajmowy, mimo, że robili go i Polacy (Matheo i PAFF) i Brytyjczycy (Porchy i Steel Benglez). Muzyka brzęczy, wierci dziury w uszach elektroniką, ale czasem ociera się wręcz o klasyczne brzmienia. Fani grime będą zachwyceni (dla nich jest płyta z instrumentalami). Do tego dużym plusem są goście. Polskich można się spodziewać, choć może nie wszystkich: jest Sobota, Rena, Wini, Sokół, Paluch, Borixon, Słoń i oczywiście kolesie z Firmy: Bosski Roman i Tadek. Do tego, że na płytach Popka pojawiają się gwiazdy to już się przyzwyczailiśmy - tu akurat, poza koleżkami z Wysp typu Hijack Hood i Porchy, którzy występują z Popkiem nagminnie, jest też Wiley! Z drugiej strony zaś popkowe rapsy są dość proste, by nie rzec prostackie i choć pomysły ma niezłe, nie zawsze słucha się tego z przyjemnością. Ale w sumie na tej płycie Popka jest najmniej. Co ciekawe, płyta pokryła się złotem nie tylko w Polsce, ale też w... Czechach i na Słowacji. W Anglii już nie... 

* Popek is a kinda specific person on our rap scene. Some call it a circus, some get lit wid it - it is just a colorful rapper, especially when you look at his body :P Doesn't matter his appearance, let's get to his second album and I have mixed feelings about that. Firstly, it is perfectly produced, juicy and grime - even if it was made by Polish producers, Matheo and p.a.f.f. and British (Porchy and Steel Benglez). The music rings, drills holes in the ears with electronics, but sometimes it comes close to classic sounds. Grime fans would be delighted (there's an instrumental version included). And there are some great guests. You can expect most of Polish rappers: Sobota, Rena, Wini, Sokół, Paluch, Borixon, Słoń and of course Popek's freinds from Firma: Bosski Roman and Tadek. We could also get used to the fact, that there are some famous people on Popek's albums - here, apart from British rappers Hijack Hood and Porchy, there's also Wiley! On the other hand the raps are rather churlish and even if the ideas are nice, not every song is pleasent. But, to be honest, there's the least of Popek here... Anyway, the album quickly went gold in Poland and even in Czech Republic and Slovakia - but not in England...



Pain Be My Guest
Ja Robię Muzę, Ty Płaczesz
My Music

wtorek, 25 lutego 2020

LITTLE BROTHER – The Minstrel Show

   [ABB 2005]

* Po 'The Listening' byłem raczej zajarany dokonaniami zespołu, więc druga płyta również weszła jak ręka w rękawiczkę. Sam pomysł na płytę jest niezły, czyli zrobienie jej w stylu popularnego w Stanach 'minstrel show', ale na zasadach telewizyjnego programu. To swoisty pastisz na typowe czarnoamerykańskie programy rozrywkowe - i jest to doskonała rozrywka. Nie tylko dzięki zabawnym skitom, ale również dzięki muzyce i rapperom. Beaty zapodane przez 9th Wonder, Khrysis i Holendra Nicolay to absolutny majstersztyk - Anglicy mają na to ładne słowo: soulful (duszne?). Mnóstwo pięknych sampli zapętlonych na perkusjach, świetny klimat - nic, tylko słuchać. A i Rapper Big Pooh i Phonte sroce spod ogona nie wypadli i nie tylko potrafią rymować, ale i ich stylistyka jest nienaganna. Bardzo lubię ten album, bawię się świetnie wraz z artystami i zastanawiam się: lepszy jest 'The Listening', czy 'The Minstrel Show'...? 

* After 'The Listening' I was rather happy with the band releases, so the second album also came clearly as a hand into the glove. The idea for the concept is great - it was about making a popular in the USA 'minstrel show', but turned into a tv program. It's a kinda joke on typical Black American shows - and it is great entertainment indeed. Not only because of funny skits and due to the music and rappers. Beats made by 9th Wonder, Khrysis and Nicolay from The Netherlands are total championship - there's one brilliant word for that: soulful. Plenty of beautiful samples looped on the drums, nice vibe - just made to listen. And Rapper Big Pooh and Phonte didn't come out off that bird's ass and they can rhyme with excellent style. I like this album very much, I enjoy it together with the artists and I am wondering which one is better: 'The Listening' or 'The Minsterl Show'...?



Lovin It
All For You
Cheatin'

poniedziałek, 24 lutego 2020

NENEH CHERRY – Homebrew

   [Virgin 1992]

* Na początku lat 90 Neneh Cherry, szwedzka rapperka i piosenkarka, była niezwykle popularna: 'Buffalo Stance' leciało do upadłego wszędzie. Po kilku latach Neneh wróciła z drugim krążkiem i klimat się diametralnie zmienił. Cherry porzuciła hip house i weszła w klimaty hiphopowo-jazzowo-triphopowe. Brzmi to bardzo przyjemnie i to z każdej strony. Pod względem rapowym przede wszystkim - dwa kawałki robił Gangstarr, a na 'Sassy' rymuje gościnnie Guru i jest to bardzo dobry numer. W części maczał palce Geoff Barrow z Portishead, nic dziwnego, że słychać echa tripowe. No i, jako córeczka tatusia (jak i ojczyma), znanych muzyków jazzowych, nie omieszkała wrzucić tu sporo jazzu, funku i tym podobnych brzmień. Krążek bardzo eklektyczny, ostatni hip hopowy w jej dorobku.

* In the beginning of the 90s Neneh Cherry, a Swedish rapper and singer was highly popular: 'Buffalo Stance' was a power play everywhere for a long time. A few years later Cherry came back with her second album and the vibe changed drastically. Cherry left hip house and she entered a hiphop-jazz-triphop style. It sounds nice and from each and every angle. Especially considering hip hop - two tracks were made by Gangstarr and on 'Sassy' she rhymes together with Guru and it is just a splendid track. Part of the whole thing was made by Geoff Barrow of Portishead fame, no wonder it sounds triphoppish. And, as a daughter of her father (and a step father), well known jazz musicians, she put a lot of jazzy vibes, funk and similar sounds here. The album is very eclectic, but a last hip hop record from Neneh.



Sassy
Buddy X
I Ain't Gone Under Yet

niedziela, 23 lutego 2020

SHAQUILLE O'NEAL – Respect

   [T.W.Is.M 1998]

* Shaq może nie jest świetnym rapperem, ale ma charyzmę i głos, a do tego otacza się ludźmi, którzy wiedzą, jak wyprodukować rapowy album. Piąty krążek (liczę wraz z 'Best Of...') wyszedł już w jego własnej wytwórni i w zasadzie jest bardziej przeglądem wykonawców związanych z labelem, niż samego Shaq'a. Dlatego oprócz kawałków hip hopowych mamy tu też trochę r&b w samym środku, co niepotrzebnie spowalnia płytę. Bo pomiędzy pościelówkami i mainstreamem mamy tu trochę perełek, zwłaszcza te parę kawałków, które wracają nas do Złotej Ery. Brzmi to nieźle, tym bardziej, że część beatów zrobili DJ Quik i Clark Kent. Sam Shaq nie wyważa żadnych drzwi tekstami, ale ma głos. Wraz z nim jest nowy nabytek T.W.Is.M. - Peter Gunz, jest również Quik, Sauce Money, Loon, Deadly Venoms, Sonja Blade, Kobe Bryant... Jest miło i sympatycznie, ale to nie jest wybitna płyta. Poprzednie były lepsze, zwłaszcza pierwsze dwie. 

* Shaq may be not the best rapper, but he's got a voice and charisma and he is surrounded by the people who know how to make a good rap album. His fifth album (counted with 'Best of...') was released by Shaq's own label and it is actually a survey of his labelmates than his particular album. So, apart from rap msongs we have also some r&b tracks, which slow the pace down unnecesarily. Because among some love songs and mainstream hits there are real gems, bringing us back to the 90s. It sounds nice, some of the beats were made by DJ Quik and Clark Kent. Shaq doesn't show anything new with his lyrics, but he's got that voice. Together with him we have T.W.Is.M new member - Peter Gunz, we also have DJ Quik, Sauce Money, Loon, Deadly Venoms, Sonja Blade and Kobe Bryant... It's nice and pleasent, but it ain't a dope ass record. The previous ones were better, especially the first two.


The Way It's Goin' Down
The Bomb Baby
3X's Dope

sobota, 22 lutego 2020

CHRIS BROWN X TYGA – Fan Of A Fan (The Album)

   [Young Money 2015]

* Lubie Tygryska, to jeden z przyjemniejszych nowoszkolnych rapperów. Za to Chris Brown zupełnie mnie jakoś nie obchodzi. I taka właśnie jest ta płyta. Dwanaście numerów, z czego połowa średnia, a połowa całkiem fajna. Po dwóch znanych i bogatych nazwiskach można było się spodziewać czegoś niezłego, ale nazwiska same nie grają. Brakuje tu pomysłu na album: to tylko parę nowoczesnych bangerów, stereotypowe rapsy Tyga i śpiewy Chrisa, które zbyt przypominają czasem R.Kelly. Jest paru gości, którzy wnoszą świeży powiew: Ty Dolla $ign, 50 Cent, Pusha T, Boosie, czy Schoolboy Q. Ogólnie to dziwki, samochody, szampan i dulary. Nic szczególnego.   

* I like Tyga, he's one of the nicest new school rappers. But actually I don't care about Chris Bworn. And this is that kind of album. Twelve songs, half is mediocre and half is quite good. You can expect something special from two big names, but the names just don't play. It lacks a good idea for that album: just a few modern bangers, stereotypical Tyga's raps and Chris's vocals - resembling R. Kelly too much. There are a few guests, that bring some fresh air: Ty Dolla $ign, 50 Cent, Pusha T, Boosie or Schoolboy Q. Generally: hoes, cars, champagne and dollas. Nothing special.


Ayo
Bitches N Marijuana
D.G.I.F.U


piątek, 21 lutego 2020

D-BO – Deo Volente

    [ersguterjunge 2005]

* D-Bo, niemiecki rapper związany z obozem Bushido, jest jednym z nielicznych 'oryginalnych' Niemców w tej grze. To jest jego drugi album, prawie w całości wyprodukowany przez niego samego. I, zgodnie z tytułem ('Oby Bóg tak sprawił'), wplótł w teksty sporo odnośników do Biblii i wiele własnych przeżyć (co nie znaczy, że są grzeczne - zwłaszcza Bass Sultan Hengzt sobie folguje...:P). To album bardzo natchniony, nieco pompatyczny i mocno refleksyjny. W zasadzie wszystko, co tu dostaliśmy, jest po prostu ok. Podkłady nie oszałamiają, ale w gruncie rzeczy są porządne. D-Bo również płynie nieźle, teksty nie są złe - wszystko jest porządne. Taka typowa, niemiecka rzemieślnicza płyta.

* D-Bo, German rapper affiliated with Bushido's camp, is one of not many original Germans in this game. This is his second album, mostly produced by himself. And according  to the title (Let the God make it), he inserted a lot of Bible aspects and his own life experiences (but it doesn't mean they are nice - especially Bass Sultan Hengtz lets it all out... :P). The album is kinda inspired, a bit pathetic and reflective. Actually everything we have here is just ok. The beats are average, they are just simply well. D-Bo flows on, the lyrics ain't bad - everything is ok. Just a typical, German album.


Anders
Tausend
Ganz Allein


czwartek, 20 lutego 2020

TWISTA – The Day After

    [Atlantic 2005]

* Kiedy dwa poprzednie albumy Twisty poszły w platynę, jego piąty krążek okazał się nieco inny. Twista zrezygnował z usług wieloletniego kolaboranta, The Legendary Traxter, a zastąpił go młodszymi producentami. Większość beatów zrobił Toxic, ale jest tu i Scott Storch, Mr. Collipark aka DJ Smurf, czy The Neptunes. Rzeczywiście, część kawałków jest jakby nieco rozwodniona, ale część bije jak za dawnych czasów klimatem wywołującym niepokój oraz kaskadową nawałą rymów Twisty. On może nie ma najlepszych i najciekawszych tekstów, ale styl i technikę ma nieprawdopodobną. Przy tym goście: Pharrell, Lil Kim, Juvenile, Snoop, Mariah Carey i inni robią również dobrą robotę. I może ten album otrzymał tylko złoto, ale i tak recenzje były dobre - bo i płyta jest to naprawdę porządna. 

* When two previous Twista's albums went platinum, his fifth album showed a different face. Twista got rid of his all-time producer, The legendary Traxter, and he replaced him with younder beatmakers. Most of the beats were made by Toxic, but we also have Scott Storch, Mr. Collipark aka DJ Smurf or The Neptunes. Fo real, some songs seem to be watered down, but the rest of them whips yo ass with a danger mood and cascades of rhymes. Maybe he ain't got the best and the most interesting lyrics, but the style and technique are incredible. And the guests: Pharrell, Lil Kim, Juvenile, Snoop, Mariah Carey and others do the job. And probably the album recieved only gold, but the reviews were good - because the album is really solid.


Check That Hoe
Heartbeat
I'm A Winner

środa, 19 lutego 2020

MC SILK – Love Against The Machine

   [All Saints Music 2011]

* O Silku usłyszałem, kiedy coraz bardziej popularne robiły się w sieci jego filmiki, w których rapował jak karabin maszynowy. Robiło wrażenie, owszem. Ale w sumie zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem jego płytę oficjalnie w sklepie - nic na to nie wskazywało. Co więcej, to wydawnictwo trzypłytowe! Pierwsze dwie to nowy materiał plus remiksy, trzecia zaś to wideo i płyta w plikach. Przyznam, że pierwszy odsłuch mnie nie powalił - a wręcz odrzucił, drugi więc miałem wiele lat później, czyli niedawno, kiedy postanowiłem ten album odkurzyć, bo nic nie pamiętałem. I po latach brzmi to znacznie lepiej. Silk nie jest tym znanym z sieci pędziwiatrem - rymuje zupełnie normalnie: po polsku i po angielsku. Przy czym ten drugi wcale nie jest gorszy i brzmi to porządnie, jeden z niewielu przykładów, że Polak bez bólu może rapować po angielsku. A i teksty są ok, nawet te angielskie. Muzyka zaś to wypadkowa wszystkiego: bum bapu, electro, folku i czego tam sobie jeszcze chcesz - jest nawet beatbox. I w gruncie rzeczy to płyta przyjemna. I pewnie teraz do niej wrócę.

* I heard about Silk when he started being more and more popular  on youtube, rappin faster than a machine gun. It was impressive, fo real. But actually I was surprised to see his album in the stores - I hadn't heard anything about that. What's more - it was 3 cd release! First two discs cointain new material plus remixes, the third part was videos and mp3s. I must admit that the first listening didn't make an impression on me - I was dissappointed. So the second listening was many years later, actually lately, when i decided to refresh this album, because I didn't remember anything. And after those years it sounds much better. Silk ain't that fastrapping emcee from the net - he spits quite normal: in Polisj and English. But the second language ain't worse and it sounds right, one of not many examples that Pole can rhyme in English with no pain for the ears. And the lyrics are ok, even those English ones. Music is a mixture of everything: boombap, electro, folk and whatever you want - even beatbox. So generally, it is a pleasant record. I'll probably come back to it.  


Love Against The Machine
Mak Sylk
Made In Love

wtorek, 18 lutego 2020

MR. 44 – Birth Of An MC

   [Hustle Nations 2008]

* Cleveland zwykle kojarzy nam się z Bone Thugs, ale czy ktoś słyszał kiedyś o gościu zwanym Mr. Fo-Fo, aka Mr. 44? Pewnie nie, bo ja też nie wiedziałbym, kto zacz, gdybym nie kupił za 10 złych jego płytki. A co znajdziemy w środku? Oszczędnie potraktowana okładka nie zdradza zbyt wielu szczegółów. Ale muzyka jest również dość oszczędna - to podziemne podkłady z niewielką ilością instrumentów. Ale za to rapper jest naprawdę na miejscu. 44 to rapper, który ma ogromny szacunek do korzeni, do techniki i przekazu. Wykłada prawidła kultury, łaje kiepskich i sprzedajnych raperów i żali się, że jego ukochana muzyka schodzi na psy. I przyznać mu trzeba, że ma wiele racji. Bardzo udany debiut, choć zupełnie nieznany. 

* Cleveland usually comes to mind with Bone Thugs, but has anyone ever heard about a guy called Mr. Fo-Fo aka Mr. 44? Probably not, because I wouldn't have known who dat, if I hadn't bought his record for 2 euro. What is inside then? Modest cover doesn't let u know about the details. But the music is quite modest as well - these are underground beats with not many instruments. But the rapper is really on point. 44 is a rapper who has a great respect for his roots, technique and message. He tells you the deal, beats the wack and complains that his beloved music is loosing it. And we have to admit that he's right. A very good debut, but completly unknown.



The album shared in files

poniedziałek, 17 lutego 2020

HAMMER – The Funky Headhunter

  [Giant 1994]   

* Po głośnej porażce 'Too Legit To Quit' Hammer przysiadł i jego piąty album zaskoczył. Po pierwsze okładką: ubrany na czarno, skromnie, klęczy na jakimś żelastwie. Dwa, że za płytę odpowiadają The Whole 9, Teddy Riley i niejako Dogg Pound, czuwając nad brzmieniem - to pokłosie współpracy Hammera z Death Row Records i niewydanej płyty dla tego labelu. Poza tym duże zdziwienie wywołał nowy image Hammera: zero błyszczących firanek, ale styl gangsta i mack prosto ze szkoły Goldiego. WAT? G-funk od Hammera? No cóż, muszę przyznać, że mimo sprzeczności, obiektywnie rzecz biorąc, mnie wzięło. Fantastyczne, funkowe brzmienie jest naprawdę z górnej półki. A Hammer, choć może mało wiarygodny, to jednak radzi sobie bardzo porządnie. Fajne refreny, doskonałe podkłady, porządny klimat - mimo kontrowersji album poszedł w platynę. I do dziś pozostaje moim ulubionym albumem Hammera - a mam do niego (Hammera znaczy) duży sentyment - w końcu to od niego zacząłem słuchać hip hopu.    

* After a huge fail of 'Too Legit To Quit' Hammer sat down and his fifth album surprised many. First, the cover: he kneels on some steel parts wearing black and modestly. Secondly, he album was produced by The Whole 9, Teddy Riley with some help of Dogg Pound - theis is the result of Hammer's cooperation with Death Row and his unreleased album for them. The third thing was a new image: no shiny suits, but the gangsta look and mack straight from the Goldie school. WAT? G-funk from Hammer? Well, I must say that, apart from the contradictions, objectively - I was delighted. Fantastic, funk sound is really top notch. And Hammer, maybe not so credible in that role, he's doing fine. Nice hooks, great beats, solid vibe - despite the controversy, it went platinum. And it is still my favourite Hammer's album - and I have (I mean for Hamer) a lot of sentiment - I started being dedicated rap fan from him. 


Pumps In A Bump
It's All Good
Don't Stop

niedziela, 16 lutego 2020

KYPER – Tic Tac Toe

   [Atlantic 1990]  

* Zawsze uważałem, że wiem niemal wszystko o tym, co wychodziło na przełomie lat 80 i 90. Ale im głębiej grzebię w płytach, tym głupszy się okazuję być. Bo oto Kyper z Baton Rouge, którego singiel 'Tic Tac Toe' z tego albumu, drugiego w dyskografii, sprzedał się w ilości miliona sztuk, a ja usłyszałem o nim, kiedy przez przypadek nabyłem ten krążek w ciemno parę lat temu... Ta płyta zaś to specyficzna mieszanka Miami Bass i electro, coś pomiędzy 2 Live Crew, a Egyptian Lover i World Class Wreckin Cru. Teksty traktują głównie o seksie, a muzyka to elektroniczne dźwięki z mnogością sampli. Płyta cofa nas o parę lat wstecz w stosunku do swojego wydania, jednak brzmi nieźle.     

* I always believed that I know almost everything about what was being released at the break of 80s and 90s. But the deeper I go into that matter, the less I know and the more stupid I am. Because here we have Kyper from Baton Rouge, whose single 'Tic Tac Toe' off this album, second in his discography, was sold in million copies and I heard about him only when I bought his album as a blind cop just a few years ago. This record is a unique mixture of Miami Bass and electro, something between 2 Live Crew and Egyptian Lover and World Class Wreckin Cru. The lyrics are about mostly sex and music is electric sounds with plenty of samples. The record brings us back a few years before it was released, but it sounds nice tho.



Tic Tac Toe
Conceited
What Gets Your Body Hyped

sobota, 15 lutego 2020

HELL RELL – Black Mask Black Gloves: The Ruga Edition

    [Babygrande 2008]   15

* Ten członek Diplomats, Hell Rell, stoi zazwyczaj nieco z tyłu, ale to nie znaczy, że jest mniej wartościowym graczem. Na swojej drugiej solówce pokazuje, że stać go na sporo. Niemniej jednak czy ta płyta jest świetna? Nie, raczej nie, zaledwie porządna. Głównie z powodu samego Rell'a: jako rapper ma swój styl i nie ma co narzekać na technikę, ale teksty, traktujące głównie o podbojach panien, hustlowaniu i bieganiu z gnatem to nic nowego - wręcz przeciwnie, są mocno wtórne. Podkłady zaś również są zróżnicowane: część jest świetna i naprawdę daje po uszach, ale niektóre beaty męczą. Płyty można posłuchać, jest ok. Ale jeśli szukasz lirycznych fajerwerków, czy niezapomnianych podkładów, to raczej zły adres.

* This Diplomats member, Hell Rell, usually stays behind, but it doesn't mean he is worth less playa. On his second solo album he shows that he is able to do something more. But is this record dope? Nah, rather not, at least solid. Mostly because of Rell himself: as a rapper he has his own style and no need to complain about his skills, but the lyrics, telling us stories about the girls, hustlin' and running with his fofo that ain't nothing new - oppositely, u heard it all. The beats are also varied: some of them are bangin and hit yo ears right, but some beats are just sooo tiring. The album is listenable, why not. But if u search for lirical heat or incredible music - that's a wrong address.



Get Ready
I Luv Stuntin
Take An Oath

piątek, 14 lutego 2020

LA FABRICA – Dale Morena

   [Silver Port 2006]   

* Może i nie jest to najwybitniejszy przedstawiciel sceny z Dominikany, ale niewiele rapu czystej krwi tam wychodzi. W większości to kolesie grający wszelkie odmiany muzyki karaibskiej, podanej w hip hopowym sosie. A tu dzieje się jeszcze więcej, bo to płyta przeznaczona głównie do tańca. Mamy tu więc klubowe betony, które ruszają ciałkami na całych Karaibach. W pewnej części brzmi to nieco jak ichnie disco-polo i trudno temu zaprzeczyć, ale czasem wchodzi jakiś latynoski hip-house, czy ragga. Od mieszanki stylów można w sumie dostać zawrotu głowy. Na pewno nie jest to album, który wejdzie każdemu - takie klimaty trzeba po prostu lubić. Ja traktuję to jako ciekawostkę z egzotycznych krain w mojej kolekcji.   

* Maybe it ain't the most valuable representative of scene in dominicana, but there's not too much real rap goes out there. Mostly, there are guys who play all kinds of Carrabean music in hip hop sauce. And here there's even more, because the record is dedicated to dance. So we have some dance club bangers that move them bodies in the whole Carrabean. Sometimes it sounds as tainted disco for the villages, but sometimes it goes into latino hip-house or ragga. you can get dizzy from the mix of styles. For sure, it's not an album for everyone, you gotta like it. I treat it as a kind of curiosity from an exotic country in my collection.



Dale Morena

czwartek, 13 lutego 2020

RAGGASONIC – Raggasonic

    [Virgin 1995]  

* Francuzi czują tę muzykę - może dlatego, że większość artystów z Francji jest... de facto skądinąd. Tak jak Big Red i Daddy Mory: Mali, Martynika... Nic dziwnego, że wiedzą, jak robić ragga, bo przecież nie samym rapem Francuzi się zajmują. To ich debiut, gdzie wspierają ich m.in. NTM. W zasadzie, gdyby nie francuski język, ciężko byłoby się zorientować, że to nie jamajscy toasterzy. Muzyka brzęczy od rozmaitych bębnów, sample pochodzą z najlepszych regałowych i funkowych nagrań, a brud na trakach jest taki, jak w Kingston na przedmieściach. Bardzo fajny, bujający album w mocno złotoerowym brzmieniu.

* French people feel the music - maybe becuase most of French artist come from... outside. Just as Big Red and Daddy Mory: MAli and Martinique... No wonder they know how to make ragga, because there's not only hip hop at French scene. This is their debut album, where they get support from legendary NTM. Actually, if they didn't toast in French, you could get an impression that they are Jamaicans. The music buzz from different drums, samples come from best reggae and funk songs and the dirt on them tracks is like Kingston suburbs. Very nice, rockin album in Golden Era sound.

Aiguise Comme Une Lame
J'Entends Parler
Les Riches

środa, 12 lutego 2020

MOS DEF – Black On Both Sides

   [Rawkus 1999]   

* Kto słuchał rapu jeszcze w latach '90 na pewno kojarzy label Rawkus i ich mocne wejście na rynek. Mos Def był jedną z żelaznych pięści tej stajni - jego debiut położył scenę na łopatki. I, powtarzając tysiące opinii, tak własnie powinien brzmieć hip hop. Soczyste, klasyczne, pełne soulowego wajbu podkłady od samej śmietanki producentów (Premier, Diamond D, 88-Keys, Ayatollah, Psycho Les, Ali Shaheed, Mr. Khaliyl...) to majtersztyk. Muzyka płynie i niesie, naprawdę dzieło sztuki. A i przecież sam Mos nie występuje tu dla dekoracji, rymuje bardzo mądre wersy i choć czasem są one dość przewidywalne i najbardziej oczywiste, to jednak mają dużą siłę. Wspomagają go tu Busta Rhymes (który trochę kradnie show prawdę mówiąc), Talib Kweli i Q-Tip, dający taki klimat Native Tongues. W sumie nie ma tu na co narzekać - jedna z najlepszych płyt '99.   
* Those who were listening to hip hop in the '90s they probably know Rawkus and their big impact on the market. Mos Def was one of those iron fists of the label - his debut made k.o. on them other rappers. And, repeating thousands of reviews, this is how hip hop should sound. Juicy, classic, soulful beats from the creme de la creme of the producers: Premier, Diamond D, 88-Keys, Ayatollah, Psycho Les, Ali Shaheed, Mr. Khaliyl. The music flows on, it is a real work of art. And Mos Def himself ain't here to be a decoration - he rhymes very clever and even if his bars are sometimes predictable and obvious, they have much power. Def, supported by Busta Rhymes (who steals the show here), Talib Kweli and Q-Tip giving Native Tongues vibe. Ain't no place to complain - one of the best albums in '99.



Hip Hop
Ms Fat Booty
Umi Says

wtorek, 11 lutego 2020

DJ SMURF And P.M.H.I. – Versastyles

   [Wrap 1995]

* Kim jest koleś o głupkowatej ksywce? Cóż, DJ Smurf to dziś szanowany południowy producent, znany pod pseudonimem Mr. Collipark. To jego debiut, a nagrał swoich własnych płyt z 6, z czego dwie z P.M.H.I. - czyli z MC Shy D i Gangsta Trick. Smurf robił muzykę, we trzech tu rapują, czasem wspomagani jeszcze przez Kool-Aid i Tha Rhythum. Co tu mamy? Głównie Bass Music, ale pojętą bardzo szeroko, z mnóstwem sampli i pętli z najlepszych funkowych kawałków. Już tu słychać, że Smurf ma nosa do fajnych traków - a te przenoszą nas do złotej ery w bardzo przyjemny sposób. Lirycznie może nie jest wybitnie: seks, gangsterka i imprezki, i to bez żadnego nowatorskiego podejścia. Niemniej jednak album jest całkiem niezły, zwłaszcza, jeśli się lubi brzmienie ATL i Miami Bass.  

* Who's that guy with goofy moniker? Well, DJ Smurf is today a respected southern producer, known as Mr. Collipark. But this is his debut and he made six own records - including two with P.M.H.I. - which means it was with MC Shy-D and Gangsta Trick. Smurf made the music, they all rap, sometimes supported by Kool-Aid and Tha Rythum. What do we have here? Mostly Bass Music, but in a very wide sense, with plenty samples and loops from the best funk songs. You can easily hear that Smurf has got some talent in finding nice tracks - the beats bring us back to the Golden Era in a very pleasent way. Lyrically it ain't too exclusive: sex, gangsta and parties without any new approach. Anyway, the album is quite dope, especially, if you like ATL sound and Miami Bass. 




Lower This Bitch
Malice
Bet Dat Down

poniedziałek, 10 lutego 2020

BLACK MILK – If There's A Hell Below

   [Computer Ugly 2014]

* Tego rappera śledzę już od pierwszego albumu, bo jest to gość, który ma ogromny potencjał. Słychać to wyraźnie na jego szóstej płycie, którą kupiłem niedawno, bo na jakiś czas straciłem Milk'a z radaru. Ale nadrabiam z nawiązką, bo jest co! Produkcyjnie Milk wspiął się na bardzo wysoki poziom - od pięknego truskoolu: jazzującego, funkowego, Black Milk przechodzi do lekko kombinowanych podkładów, które brzmią naprawdę wybornie. Ale rappera słucha się dobrze nie tylko wtedy, kiedy robi muzę, ale również wtedy, gdy chwyta za majka. Zwłaszcza, jak wspomagają go Bun B, Blu, Pete Rock, Guilty Simpson, czy Sean Price. Może te historie nie są mocno ambitne, ale nie ma co narzekać. To świetny album w klimacie Detroit - według mnie, jeżeli nie najlepszy produkt Black Milk'a, to blisko topu.

* I've been following this rapper since his first album, because it is a guy who has some great potential. It is too clear at his sixth album, which has been bought by me just lately, because I lost Milk off the radar for a moment. But I just come up with that, because he's worth it. Production from Milk is top notch - from beautiful tru skool: jazzy, funky, he comes to arranged tracks, that sound really nice. But it is good to listenj him not only when he produces, but also to his bars. Especially, whe he is supported by Bun B, Blu, Pete Rock, Guilty Simpson or Sean Price. Maybe the stories ain't too ambitious, but no need to complain. This is a great album in Detroit vibe - imho, if that's not the best Milk's work, it gotta be pretty close to the top.  


Hell Below
What It's Worth
Scum

niedziela, 9 lutego 2020

JIN THE EMCEE – 100 Grand Jin

   [Draft 2006]

* Bez wątpienia, to najlepszy Chińczyk w tej grze. Co z tego, że z Miami. Pierwszy chiński rapper u majorsa. Jego czwarta płyta jest w sumie mixtape'm, ale nie szkodzi, w niczym nie umniejsza to jej wartości. Bo przyznam, że to świetny krążek. O ile niektóre podkłady znamy skądśinąd (w końcu to mixtape, tak?), to i tak wszystko tu brzmi dobrze, piękny bum bap do kiwania głową. Ale i tak pierwsze skrzypce gra tu sam Jin. Ma bardzo czysty styl rymowania, każde słowo wyraźne i zrozumiałe - to bardzo dobrze, bo można w pełni docenić jego liryczne skillsy. Większość kawałków to piętnowanie tego, co dzieje się w biznesie rapowym (włącznie ze słabymi rapperami - piosenki 'Fuck Jay-Z' nie bierzcie jednak na poważnie), rzadziej o swoim życiu i rodzinie. Ale każde słowo jest przemyślane i ma siłę. Jin wraz z podkładami tworzą niezapomniane słuchowisko. Świetna płyta - jak zresztą każda od Jin'a.

* No doubt, this is the best Chinese in the game. It doesn't matter that he comes from Miami. The first Chinese at major's. His fourth album is actually a mixtape, but it is not important, it doesn't decrease its value. Because I must admit that it is a very good album. Well, some beats may be known from somewhere else (it's a mixtape, right?), but it sounds right, a good ol boombap to nod your head. But the main role belongs to Jin anyway. He's got a very explicit style of rappin, every word is clear and understandable - it's good, because you can admire his lyrical skills that way. Most of the tracks tall about shitty things going on in the rap game (including weak rappers - but just don't take the song 'Fuck Jay Z' too seriously), more rarely about his life and family. But every word is thoughtful and it's strong. Jin together with those beats make unforgettable listening. Excellent album - just as all of them from Jin.



100 Grand Jin
The Ambassador
Mass Appeal

sobota, 8 lutego 2020

MC ORHAN – Hasret

  [Swissturk 2010]

* Szwajcaria jest taka mała, a tyle na jej scenie jest różności! Nie tylko stylistycznie, ale przede wszystkim językowo. Rymują tam głównie po francusku i niemiecku (znaczy, w jego szwajcarskiej wersji, co nie zawsze jest zrozumiałe), ale są też wykonawcy, którzy używają angielskiego, włoskiego, albańskiego, czy tureckiego. I Orhan właśnie rymuje i śpiewa po turecku - podobno jest pierwszym emce, który odważył się rymować właśnie w swoim języku tureckim i to już w 1985! Dodaje do tego niemiecki i trochę angielskiego - ale są jeszcze goście z Niemiec i Belgii (tu z kolei Lil Cile jedzie po flamandzku). Istna wieża Babel. Muzycznie jednak płyta nie przekonuje - za dużo tu pop rocka, za mało prawdziwego hip hopu, choć jest i beatbox i skrecze i rymowanie. Zespół instrumentalistów jednak brzmi niczym Budka Suflera, co sprawia, że brzmi to nieco dziwacznie. Ale jeśli rozważymy, że jako swoje inspiracje podaje Ice T, Run DMC i Tone Loc, którzy nie stronili od cięższych brzmień, może to nic dziwnego. Jednak nie każdy z kawałków na drugiej płycie rapera jest choćby w porządku. Taka podróż ze Stambułu do Bazylei z gitarą na plecach. Średnie jak dla mnie.   

* Switzerland is a small country, but the rap scene is full of varieties! Not only according to style, but mostly to languages. They rhyme there in French and German (well, Swiss version of German, which is quite hard to understand), but there are some artists using English, Italian, Albanian or Turkish. And Orhan rhymes and sings in Turkish - they say he is the first emcee to rhyme in Turkish since 1985! He adds som eGerman and English - there are guests from Germany and Belgium (Lil Cile raps in flamish). Total Babel tower. Musically it doesn't convince me - too much pop rock, too little of real hip hop - despite beat box, scratches and rhyming. The band plays live instruments, but it sounds like Rod Steward company, a bit weird. But if we consider, that Orhan says his inspiration is Ice T, Run DMC and Tone Loc, who are not afraid of harder sounds, maybe there's nothing strange here.But not every song here is at least ok. A journey from Stambul to Basel with a guitar on the strap. Average.



Hasret
Böylemi
Tinerci Çocuk

piątek, 7 lutego 2020

PRS UDR – Północno Wschodni Front

  [UDR 2013]

* Pewnie bym tej płyty nigdy nie kupił, gdyby nie to, że... jej nie kupiłem. Dostałem ją w jakimś barterze w zamian za inne płyty - nie miałem tego krążka, więc dorzuciłem, a co. Peres to kumpel Non Koneksji z Białegostoku, członek kolektywu Urodzeni Do Rapu. To taka zwyczajna uliczna płyta, pełna mądrości życiowych i nie wyróżniająca się zupełnie niczym. Wiecie, te smętne skrzypce, ciężki bas i mocny przekaz. Nie no, muza nie jest zła akurat, a rymy... Są dość oczywiste i łatwo przewidywalne. Gościnnie jest Nizioł, Egon, czy Lukasyno. Zwyczajna średnia krajowa.  

* I'd never buy that record, but... I didn't buy it. I got it as a barter for other albums - I hadn't had this one yet, so I decided to take it as well. Peres is a friend of Non Koneksja from Białystok, he is a member of Urodzeni Do Rapu squad (Born To Rap). This is yo average street record, full of morals and it doesn't stand out at all from other albums of this genre. You know, sad violins, deep bass and message. Well, the music ain't that bad and the rhymes... They are too obvious and easy to predict. Featuring Nizioł, Egon, Lukasyno. Polish average.




Zawsze Chciałem Być W Porządku
Tak To Widzę
Złe Intencje

czwartek, 6 lutego 2020

MR. LEE – I Wanna Rock Right Now

   [Jive 1992]

* Pamiętam Mr. Lee z jakiś pirackich składanek z rapem z lat 90-91 - nie pamiętam tytułu, ale chyba to było 'Get busy'... Tymczasem to już drugi album tego producenta i DJ, a także rappera z Chicago. Niewielu to pewnie pamięta, ale ten koleś był pionierem hip-house, który królował nie tylko w Stanach, ale również (a może przede wszystkim) w Europie, co skutkowało wysypem takich wykonawców, jak Snap!, Technotronic, Dr. Alban i setki podobnych. Tak, to on jest za to odpowiedzialny! :D Zatem mamy tu sporo house połączonej z rapem, mnóstwo funkowych sampli - bardzo oczywistych i oklepanych, ale z nowymi aranżacjami, no i większość rzeczy tu jest stworzona do tańca. Co ciekawe, mimo, że mało osób kolesia kojarzy, to bardzo wzięty producent i wciąż robi sporo rzeczy dla znanych wykonawców, choć rzadko staje za majkiem. Niemniej jednak jego druga płytka ma strony mocniejsze i słabsze - chyba pierwsza była lepsza...

* I remember Mr. Lee from kinda bootleg compilations with rap in '90-'91 - I don't remember the title, but it was probably 'Get busy'... This one is the second album from this chicago producer, DJ and a rapper. Probably not many remember, but this guy was a pioneer of hip-house, which was taking over the parties all over the world - especially in Europe, so it resulted in creating many acts like Snap!, Technotronic, Dr. Alban and hundreds of followers. Yes, he's responsible for that! :D So we have here a lot of house mixed with rap, a lot of funk samples - very obvious and played out, but with new arranges - and most of the tracks are for the dancefloor. And what's interesting, even if u don't know his name, he has become a popular producer and he still makes tracks for many popular artists - even if he seldom stays behind the mic himself. Anyway, his second album has some stronger and weaker points - I guess his debut was better...



Take Me Higher
Get Busy
Mo Funky Stuff

środa, 5 lutego 2020

ROOTS MANUVA – Brand New Second Hand

   [Big Dada 1999]      

* W twórczość Manuvy wprowadził mnie Peesiks, który strasznie jarał się ta płytą. Kiedy ją usłyszałem, wiedziałem dlaczego! Przegrałem ja sobie na kasetę, potem na CDr kiedy miałem już możliwość (z kolorową, skserowaną okładką - legitnie!), aż wreszcie kupiłem oryginał. Bo warto! Jest to jedna z najlepszych płyt w Anglii, ba, nawet w całej Europie! Nieprawdopodobnie świeża, nic nie traci na wartości przez lata. Powolnie toczące się beaty, wsparte głębokim basem i dubowymi wstawkami to istny majstersztyk. No i sam Roots Manuva, obdarzony genialnym głosem i niezłymi tekstami - razem to brzmi zjawiskowo. Nie ma słabych momentów, nie ma wypełniaczy, a 'Motion 5000' wciąż wywołuje u mnie gęsią skórkę. Brylant!

* My man Peesiks got me into Manuva's music, he was really fond of this album. When I heard it, I already knew why! I recorded it on the tape, then on the CDr (with xerocopied covers! Legit!) until I finally bought an original copy. Because it is worth it! This is one of the best British albums, bah - in the whole Europe! Incredibly fresh, it hasn't lost a thing thru the years. Slowly moving beats supported by deep bass and dub inserts are real masterpieces. And Roots Manuva himself - he's got genious voice and good lyrics - together it makes an outstanding impression. No weaker moments, no fillers and 'Motion 5000' still gives me goosebumps. Brilliant!




Clockwork
Juggle Tings Proper
Motion 5000