[Pan-Vox 2009]
* Będąc jakiś czas temu w Grecji, nie miałem nadziei na zakupy płytowe, bo wizytowałem zadupia. Ale... Na autostradzie zatrzymałem się w jakimś markecie, a tam... Cała ściana kompaktów po 2 eura. I kilkanaście greckich rapsów! Wygarnąłem oczywiście wszystkie, choć za 2 euro nie spodziewałem się szału. I rzeczywiście, trafiłem różnie. OverDose akurat nie było z tej górnej półki. Idiotyczna okładka (ta dziewczynka to jakiś absurd, myślałem, że chociaż tam śpiewa, ale nie...) i to brzmienie... Przyzwyczajony jestem, że południowcy często wklejają swoje folkowe klimaty (a Grecy, nawet młodzi, uwielbiają folk, te Zorby i inne, naprawdę!), ale tu brzmi to nieco jak muzyka biesiadna na hiphopowych beatach. Nie ma sampli, tylko wszystko grane jest z komputera - nie jest to zawsze wada, ale akurat tu owszem. No i te refreny a la euro dance... Wszystko jest jakoś mało strawne, w dodatku dłuuugie... Nie udał mi się ten strzał.
* When I was visiting Greece some time ago, I didn't expect any digging, because I was far from bigger cities. But... On the highway I stopped at a market and there was a wall full of cds for 2 euro. And about 15 Greek raps! I took them all, of course, even if I didn't expect much for 2 euro. And yes, the albums were varied. OverDose was from the lower league... Idiotic cover (this girl is an absurd, I thought she sings there or raps, but nah, nothing like that) and the sound... I'm used to the fact, that southern nations like to put ethnic sounds into the beats (and young Greeks love folk, Zorba and others, fo real!), but here it sounds like a wedding party on hip hop beats. There are no samples, everything is played on the computer program - it ain't a disadvantage, but here - yes, it is actually. And those choruses in eurodance style... Everything is not tasty and very loooong and cheeewyyy... Blind cop, but wrong cop this time...
Κάθε Δευτέρα
Χρωστάω
Άμα δε με ξέρεις
* Będąc jakiś czas temu w Grecji, nie miałem nadziei na zakupy płytowe, bo wizytowałem zadupia. Ale... Na autostradzie zatrzymałem się w jakimś markecie, a tam... Cała ściana kompaktów po 2 eura. I kilkanaście greckich rapsów! Wygarnąłem oczywiście wszystkie, choć za 2 euro nie spodziewałem się szału. I rzeczywiście, trafiłem różnie. OverDose akurat nie było z tej górnej półki. Idiotyczna okładka (ta dziewczynka to jakiś absurd, myślałem, że chociaż tam śpiewa, ale nie...) i to brzmienie... Przyzwyczajony jestem, że południowcy często wklejają swoje folkowe klimaty (a Grecy, nawet młodzi, uwielbiają folk, te Zorby i inne, naprawdę!), ale tu brzmi to nieco jak muzyka biesiadna na hiphopowych beatach. Nie ma sampli, tylko wszystko grane jest z komputera - nie jest to zawsze wada, ale akurat tu owszem. No i te refreny a la euro dance... Wszystko jest jakoś mało strawne, w dodatku dłuuugie... Nie udał mi się ten strzał.
* When I was visiting Greece some time ago, I didn't expect any digging, because I was far from bigger cities. But... On the highway I stopped at a market and there was a wall full of cds for 2 euro. And about 15 Greek raps! I took them all, of course, even if I didn't expect much for 2 euro. And yes, the albums were varied. OverDose was from the lower league... Idiotic cover (this girl is an absurd, I thought she sings there or raps, but nah, nothing like that) and the sound... I'm used to the fact, that southern nations like to put ethnic sounds into the beats (and young Greeks love folk, Zorba and others, fo real!), but here it sounds like a wedding party on hip hop beats. There are no samples, everything is played on the computer program - it ain't a disadvantage, but here - yes, it is actually. And those choruses in eurodance style... Everything is not tasty and very loooong and cheeewyyy... Blind cop, but wrong cop this time...
Κάθε Δευτέρα
Χρωστάω
Άμα δε με ξέρεις
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz