[Draft 2006]
* Bez wątpienia, to najlepszy Chińczyk w tej grze. Co z tego, że z Miami. Pierwszy chiński rapper u majorsa. Jego czwarta płyta jest w sumie mixtape'm, ale nie szkodzi, w niczym nie umniejsza to jej wartości. Bo przyznam, że to świetny krążek. O ile niektóre podkłady znamy skądśinąd (w końcu to mixtape, tak?), to i tak wszystko tu brzmi dobrze, piękny bum bap do kiwania głową. Ale i tak pierwsze skrzypce gra tu sam Jin. Ma bardzo czysty styl rymowania, każde słowo wyraźne i zrozumiałe - to bardzo dobrze, bo można w pełni docenić jego liryczne skillsy. Większość kawałków to piętnowanie tego, co dzieje się w biznesie rapowym (włącznie ze słabymi rapperami - piosenki 'Fuck Jay-Z' nie bierzcie jednak na poważnie), rzadziej o swoim życiu i rodzinie. Ale każde słowo jest przemyślane i ma siłę. Jin wraz z podkładami tworzą niezapomniane słuchowisko. Świetna płyta - jak zresztą każda od Jin'a.
* No doubt, this is the best Chinese in the game. It doesn't matter that he comes from Miami. The first Chinese at major's. His fourth album is actually a mixtape, but it is not important, it doesn't decrease its value. Because I must admit that it is a very good album. Well, some beats may be known from somewhere else (it's a mixtape, right?), but it sounds right, a good ol boombap to nod your head. But the main role belongs to Jin anyway. He's got a very explicit style of rappin, every word is clear and understandable - it's good, because you can admire his lyrical skills that way. Most of the tracks tall about shitty things going on in the rap game (including weak rappers - but just don't take the song 'Fuck Jay Z' too seriously), more rarely about his life and family. But every word is thoughtful and it's strong. Jin together with those beats make unforgettable listening. Excellent album - just as all of them from Jin.
100 Grand Jin
The Ambassador
Mass Appeal
* Bez wątpienia, to najlepszy Chińczyk w tej grze. Co z tego, że z Miami. Pierwszy chiński rapper u majorsa. Jego czwarta płyta jest w sumie mixtape'm, ale nie szkodzi, w niczym nie umniejsza to jej wartości. Bo przyznam, że to świetny krążek. O ile niektóre podkłady znamy skądśinąd (w końcu to mixtape, tak?), to i tak wszystko tu brzmi dobrze, piękny bum bap do kiwania głową. Ale i tak pierwsze skrzypce gra tu sam Jin. Ma bardzo czysty styl rymowania, każde słowo wyraźne i zrozumiałe - to bardzo dobrze, bo można w pełni docenić jego liryczne skillsy. Większość kawałków to piętnowanie tego, co dzieje się w biznesie rapowym (włącznie ze słabymi rapperami - piosenki 'Fuck Jay-Z' nie bierzcie jednak na poważnie), rzadziej o swoim życiu i rodzinie. Ale każde słowo jest przemyślane i ma siłę. Jin wraz z podkładami tworzą niezapomniane słuchowisko. Świetna płyta - jak zresztą każda od Jin'a.
* No doubt, this is the best Chinese in the game. It doesn't matter that he comes from Miami. The first Chinese at major's. His fourth album is actually a mixtape, but it is not important, it doesn't decrease its value. Because I must admit that it is a very good album. Well, some beats may be known from somewhere else (it's a mixtape, right?), but it sounds right, a good ol boombap to nod your head. But the main role belongs to Jin anyway. He's got a very explicit style of rappin, every word is clear and understandable - it's good, because you can admire his lyrical skills that way. Most of the tracks tall about shitty things going on in the rap game (including weak rappers - but just don't take the song 'Fuck Jay Z' too seriously), more rarely about his life and family. But every word is thoughtful and it's strong. Jin together with those beats make unforgettable listening. Excellent album - just as all of them from Jin.
100 Grand Jin
The Ambassador
Mass Appeal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz