czwartek, 31 października 2019

DIE FANTASTISCHEN VIER – Die 4. Dimension

 [Columbia 1993]

* Trzeci album Fantastycznej Czwórki to początek poszukiwania czegoś innego. O ile debiut był naprawdę fajnym bumbapem, druga płyta hitem, to trzeci krążek wyraźnie inspirowany był przez crossovery. Brzmienie stało się cięższe, przypomina raczej płyty Beastie Boys, The Goats, czy New Kingdom. Dołącza do tego elektronika i manipulowanie przy wokalach. Plus kwasowe jazdy, nagrywane, czy pisane na wyraźnym haju - w tytułowym czwartym wymiarze. Dominuje psychodela, radość życia i żarty zastąpiły narkotyki i jazdy po nich. Nie chcę powiedzieć, że to zły album, ale przestał mi się podobać kierunek, w którym zmierzało F4. Jak dla mnie, album nieco rozczarował i choć nie jest słabo - to jednak od tego momentu muzyka F4 przestała mnie bawić.  

* The third album from the Fantastic Four is a beginning of searching for a new direction. Their debut was great bumbap, the second was a hit, but this third album is definetly inspired by crossover projects. The sound became heavier, it reminds of Beastie Boys, The Goats or New Kingdom records. They included some electronics and vocal manipulations. Plus acid vibes, recorded on being high - in the Fourth Dimention, as the title says. Psychodelic is dominant, the jokes and happiness were replaced by drugs and the rides. I don't want to say that it is a bad album, but I didn't enjoy the direction the band started heading to. As for me, it was disappointingand even if it ain't weak, I stopped enjoying the sound of F4.



Die 4. Dimension
Tag Am Meer
Sieh Dich Im Spiegel An

środa, 30 października 2019

WISIN & YANDEL – Pa'l Mundo

  [Machete 2005]

* Płytę kupiłem wiele lat temu w moim ulubionym sklepie Music Fan. I tak wiele czasu przeleżał tam na półce, bo bałem się tego, co mogę usłyszeć - wszak okładka mówiła, że to goście z Portoryko, a ja wówczas nie miałem żadnego doświadczenia z karaibskim rapem - poza Jamajką oczywiście, ale to inny rodzaj grania. W końcu zdecydowałem się, to i tak ledwie 10 złych. I w sumie okazało się, że nie ma się czego bać. To już piąty ich album, ale dopiero pierwszy, który okazał się sukcesem - sprzedano kilka milionów sztuk tej płyty! Sam singiel 'Rakata' narobił mnóstwo szumu, zresztą przy większości ciężko usiedzieć. To raggaeton, specyficzna mieszanka ragga, rapu i brzmień karaibskich, rymowana i śpiewana po hiszpańsku. Niesamowite klubowe bangery, nawet kiedy rapperzy wchodzą na tematy typu 'street reality', to nadal brzmi jak zachęta do tańca. Wiele osób odmawia muzyce raggaeton prawa do funkcjonowania jako część hip hopu, ale uważam, że to niesprawiedliwe. Można tego nie lubić, ale to muzyka, jaka rusza fanów hip hopu z Karaibów i koniec. Łączenie calypso, soca, dancehall i rapu sprawdza się jak dla mnie w 100% - może dlatego, że ja lubię takie etniczne wkręty. Niezła płyta, ale na pewno nie dla ortodoksów.  
                   
* I bought this record many years ago in my favorite shop Music Fan. It was collecting dust on the shelf there, because i was too afraid of buiyng it - the cover said they are from Puerto Rico and I didn't have any experience with Carrabean rap then - except of Jamjaica naturally. So I finally decided to get it for 2 euro. And it showed that there was nothing to be afraid of. This is their fifth album, but the first successful one - they sold a few millions of it! The single 'Rakata' made a lot of noise, but actually most of the songs make your legs move. It's raggeaton, very specific mixture of ragga, rap and different Carrabean sounds with rhymes and singing in Spanish. Incredible club bangers, and even when the rappers get into the street reality, it still sounds like an invitation to dance. A lot of people deny raggeaton any rights to hip hop music, but I think it is not fair. You don't have to like it, but this is music that moves many fans in many countries, point blank. Calypso, soca, dancehall, rap - that mixture is legit I like it - maybe because I'm into that ethnical vibes. Nice record, but definetly not for the orthodox.



Rakata
Lento
Mirala Bien

wtorek, 29 października 2019

Rompalation Allstars

  [Cavvy R Records 2004]

* Pamiętam gdzieś na początku lat 90, kiedy zacząłem kupować The Source, co jakiś czas pojawiały się reklamy kolesia o nazwie Coolio Da Unda Dogg (nie mylić z Coolio!). Okazało się, że to niezwykle płodny typ, wydaje nie tylko albumy solowe, ale i składanki, promuje młodych artystów i robi milion różnych rzeczy. To kolejna z jego publikacji - Rompalation, projekt wspólny z Mac Dre, gdzie obaj zgromadzili śmietankę sceny Bay Area na jednym składaku. Z tych znanych mamy Dubee, Mac Mall, Young Dru, Seff Da Gaffla, Messy Marv, San Quinn. Nie ma tylko Mac Dre - zastrzelonego w Kansas City tuż po wydaniu albumu. Muzycznie jest to coś dla fanów Bay Area - piszczały, gangsta opowiastki, różne style rymowania i to charakterystyczne brzmienie. W sumie fajna płyta nie tylko dla zapaleńców na punkcie Yay.

* I remember the beginning of the 90s, when I started buying The Source magazine - there were ads of albums made by Coolio Da Unda Dogg (don't confuse him with Coolio!). It showed that he is a very prolific type of musician, he releases not only solo albums, but also compilations, he promotes young artists and makes milions of things. This is just another of his works - Rompalation, a common project with Mac Dre, where they gathered the cream de la cream of Bay Area rap. Dubee, Mac Mall, Young Dru, Seff Da Gaffla, Messy Marv, San Quinn... There's no Mac Dre - he was shot in Kansas City soon after releasing this album. Musically it is an essence of Bay Area - synths, gangsta stories, different styles of rappin' and that characteristic sound. Generally it'a a nice record, not only for the fans of Yay.  



Down 2 Ryde

poniedziałek, 28 października 2019

OXMO PUCCINO & THE JAZZ BASTARDS – Lipopette Bar

  [Blue Note 2006]    

* Oxmo to mój ulubiony francuski rapper - nic dziwnego, że kiedy zobaczyłem jego czwarty album po taniości na fan.pl, musiałem go mieć. I nie zawiodłem się po raz kolejny! Fantastyczna muzyka, grana na żywca przez The Jazz Bastards z wykorzystaniem katalogu Blue Note - to perfekcyjna uczta dla ucha. I na tych ciepłych, jazzowych podkładach płynie Oxmo - ale jak on to robi! Nie dość, że typ ma głos, to jeszcze i flow i wersy, z założenia inspirowane filmami Blaxploitation, to sam cymesik. Taki koncept album w stylu gangsta z lat 70. Oxmo, u did it again! Cóż to jest za płyta! Szkoda, że taka krótka, ale z drugiej strony może i lepiej, że jej nie zepsuli...

* Oxmo is my favorite French rapper - no wonder that when I saw his fourth album cheat at fan.pl, I just had to get it. And I was not disappointed once again. Fantastic music, played live by the Jazz Bastards with use of Blue Note catalogue - is a pefect soul food. And there's Oxmo, flowin on those warm and jazzy beats - how he does it! He's got not only voice, but also flow and lyrics, inspired by blaxploitation films - it's lit. It is a kinda concept album about gangsta 70s style. Oxmo, u did it again. It is a hella records! Pity it is so short, but on the other hand, there's nothing to spoil here...



Quoi Qu'il En Soit
Tito
Nirvana

niedziela, 27 października 2019

OST - Drug Lordz


  [Brown Power 2003] 

* Kupiłem kiedys taki trzypak ze ścieżkami dźwiękowymi do filmów, jakie nakręcli kolesie z Darkroom Familia i okolic. Film opowiada o walce dwóch narkotykowych baronów, jednego z San Francisco, drugiego z Oakland, o panowanie nad rynkiem w Bay Area. Typowa gangsterka. Na płycie... dokładnie to samo. G-funk prosto z Bay Area, sporo piszczał, syntezatorów, basów i, naturalnie, groźnych opowieści z ulic Yay. Z tych bardziej znanych rapperów, mamy tu kwiat chicano: Crooked, Oso, Duke, Sir Dyno, których wspomaga cała rzesza tamtejszej drugiej i trzeciej ligi (Str8 Lady-fied, Tre-Eight, Slimm Locc, G-Macc, 2Win, Young G, etc.). Czy to dobra płyta? Nie jest zła. Głównie dla fanów SF i BA. Oraz chicano, oczywiście. 

* I bought a pack with 3 cds with film soundtracks made by the guys from Darkroom Familia. The film is about a fight of two drug moguls, one from San Francisco and the other from Oakland. They wanted to rule over Bay Area. Typical gangsta. On the record there is... the same. Bay Area g-funk, a lot of synths, bass and, of course, dangerous stories from the streets of Yay. We have som ewell know chicano rappers over here: Crooked, Oso, Duke, Sir Dyno, supported by the lines of less known rappers from there (Str8 Lady-fied, Tre-Eight, Slimm Locc, G-Macc, 2Win, Young G, etc.). Is it a good album? Well, it ain't bad. Mostly for the fans of SF and BA. And chicano, obviously.



What You Know - Sir Dyno, K.I.D., Oso
Let's Get Lit - K.I.D.
Endeavor 2 - 2Win

czwartek, 24 października 2019

CYPRESS HILL x RUSKO – Cypress X Rusko EP

  [V2 2012]

* Nieco ponad kwadrans Cypress Hill na dubstepach - tak można krótko scharakteryzować tę EPkę. I w zasadzie wszystko jest już powiedziane :D To chyba najbardziej pomijane wydawnictwo grupy, która zrobiła pięć kawałków do podkładów Brytyjczyka Rusko, zajmującego się właśnie dubstepem. Jak to brzmi? Cóż, dziwnie. Z jednej strony ujarane wokale i tematy numerów pasują do wściekłych powarkiwań muzyki i dziwnie pociętych sampli. Z drugiej, CH to raczej mistyczne kawałki, ewentualnie rockowe, ale że tyle elektroniki? I choć pamiętam, że Sen lub B powiedzieli, że dubstep to następny krok ewolucji rapu (czy coś jak to), to wcale się nie dziwię, że większość fanów pomija ten krążek. Choć może nieco niesprawiedliwie. Osobiście rzadko wracam, ale czasem udaje mi się tego posłuchać - bez bólu. Ale i bez zbytniej ekstazy.

* A bit more than a quarter for Cypress Hill on dubstep beats - this is the shortest description of the EP. And everything is said. This is the most omitted release of the group - five songs produced by British Rusko, who deals with dubstep. How it sounds? Well, strange. On one hand stoned vocals and and the topics fit that barking music and weirdly cut samples. On the other hand tho, CH makes rather mystic shit, sometimes rock, but not with so much electronics. And I remember when Sen or B said, that dubstep is a next step for hip hop evolution (or something like that) - so I don't wonder why most of the fans forget about that one. Maybe it is not fair. Personally, I rarely come back to it, but when I listen to the EP - there's no pain. But there ain't no extasy either.



Shots Go Off
Roll It Light It
Can't Keep Me down

środa, 23 października 2019

BOOGIE DOWN PRODUCTIONS – Ghetto Music: The Blueprint Of Hip Hop

  [Jive 1989]

* Trzeci album BDP dorwałem chyba jako ostatni dla mojej kolekcji. Pomimo niewątpliwych kamieni milowych dla rapu (You must learn, Jack of spades, Hip hop rules), jakoś wydaje mi się, że ten album jest nieco odstawiony na boczny tor. KRS'a zawsze bardzo lubiłem i ceniłem (ostatnio na starość mu nieco odwala...), zwłaszcza w latach '90, więc bardzo chętnie kupowałem wszystko, na czym był. Miałem BPD 'Sex And Violence' na taśmie, jarałem się, tak samo, jak solówkami, ale te starsze kawałki docierały do mnie bardzo powoli: głównie dzięki audycjom Bogny i Sławka, rzadziej puszczali je w MTV. A trzeci album BDP, złota płyta, naładowany jest nie tylko polityką, ale i typowym hip hopowym kontentem w stylu 'jebać wacków, zwłaszcza Juice Crew'. I przyznam, że materiał w ogóle się nie zestarzał, a wersy pasują jak ulał również dziś - może nie powinny dotyczyć Shan'a i ekipy z QB, ale wielu innych... 

* The third album from BDP I bought as their last one in my collection. Even if there are some mile stones here (You must learn, Jack of spades, Hip hop rules), I had an impression, that this album is usually a bit forgotten by the fans. I have always liked and respected KRS 1 (he got a bit strange while older...), especially in the 90s, so I willingly was buying anything he appeared on. I had 'Sex And Violence' on tape, it was lit as much as his first solos, but the older things were coming to me very slowly: mostly from our two local radio shows with rap music, sometimes from MTV. And the third BDP album, gold certified, is stuffed with politics and typical hip hop content: fuck the wack, mostly Juice Crew. And I gotta admit that this material didn't get older and the verses fit today as well - they don't aim at Shan anymore, but the rest of the modern scene... 



Jack Of Spades
You Must Learn
Bo! Bo! Bo!

wtorek, 22 października 2019

Quannum Presents Solesides Greatest Bumps

  [Quannum 2000]

* Ogarnąłem kiedyś ten album, przegrywając go i kserując okładkę od znajomka z Zamościa. To składak dość niecodzienny, rzec by można, że to swego rodzaju mikstejp, bo sporo tu wolnego stylu, kawałków różnego rodzaju i przeznaczenia. Słucha się tego całkiem nieźle, bo podkłady są naprawdę dobre, popełnione przez Chief Xcel, Lyrics Born i DJ Shadow - wiadomo, że można się więc spodziewać ciężkich klimatów, mocnych sampli i nowatorskiego podejścia. Na majkach cała Solesides Crew: Latyrx, Blackalicious, DJ Shadow i kilku gości z kręgu kolesi. Ja się jarałem, bo sporo tu jednego z moich ulubionych rapperów, Gift Of Gab, ale zasadniczo nie ma tu nudy. Może nie wracam do tej składanki często, ale jak już wracam, to lubię :)

* I got this album once - I recorded it on cd-rs and copied the cover from my mate from Zamość - we were swapping burnt albums, because we couldn't buy most of the albums locally. This compilation is quite unusual, so to say, it is a mixtape one of a kind, because there's plenty of freestyle, different songs and tracks. It is listenable, the beats are really nice, made by Chief Xcel, Lyrics Born and DJ Shadow - so u know that u can expect ruff vibes, hard samples and original approach. On the mics we have the whole bunch of Solesides Crew: Latyrx, Blackalicious, DJ Shadow and some guys from the circle. I was happy, because one of my favourite rappers, Gift Of Gab, appears here regularly - but anyway, you won't get bored. Maybe I don't return to this compilaion very often, but when I come back, I enjoy it :)



Blue Flames
Fully Charged
Rhymes For The Deaf, Dumb & Blind

poniedziałek, 21 października 2019

SAMY DELUXE – Samy Deluxe

  [Eimbusch 2001]

* Kiedy Dynamite Deluxe zrobiło sobie przerwę, Samy nie chciał pozostać w zawieszeniu i wydał swoją pierwszą solówkę, ciągnąc na fali zainteresowania grupą. I strzał w dziesiątkę, bo album zdobył szybko złoto. Wyprodukowany przez kolegów z Dynamite Deluxe, brzmiał jak przedłużenie 'Deluxe Soundsystem', tyle, że z gwiazdorem na majku. Ten pół Sudańczyk stał się jednym z najbardziej popularnych rapperów w Niemczech między innymi dzięki temu krążkowi. Klasyczne beaty, skrecze, dobre rymy - Samy chwycił fanów za serca, zwłaszcza, że kontynuował to, co robili z Tropfem i DJ Dynamite, nie zmieniając złotej formuły. Jak na debiut, wygrał. Co było później, to już rzeczywiście są eksperymenty, ale póki co, debiut to solidna porcja niemieckiego rapu.    

* When Dynamite Deluxe had a hiatus, Samy didn't want to stay aside and he released his first solo album, riding on the wave of popularity of his group. And he hit it, because the record soon became gold. Produced by his mates from Dynamite Deluxe it sounded just as it could be a part of 'Deluxe Soundsystem', but only with the star on the mic. This half-Sudanian became on eof the most popular rappers in Germany, partly due this album. Classic beats, scratches, good rhymes - Samy grabbed hearts of his fans, as he continued his work with Tropf and DJ Dynamite and didn't change the golden formula. As for a debut - he scored. Later, he tried to be more experimental, but so far it is pure solid German hip hop.



Weck Mich Auf
Hab Gehört
International Love

niedziela, 20 października 2019

MI-LA – Miejskie Gawędy O Miłości I Zbrodniach

 [My Music 2013]

* Kobiecy rap w Polsce? Raczej nie. Aśka Tyszkiewicz i Ania Sól dały poziom, do którego potem ciężko było się którejkolwiek dziewczynie dobić. Ok, Wdowa i Ad.Ma. Ale one też mają jakieś odchyły. Jak dla mnie, to obecnie Ryfa Ri i właśnie Mi-La rządzą w tej damskiej grze. Pierwsza rzecz, że płyta jest świetnie wyprodukowana, podkłady Świętego to fantastyczna podróż do klasyki, ale z nowoczesnym zacięciem. Płyta płynie, słucha się tego świetnie, zwłaszcza, że Magda ma przyjemny głos i potrafi rymować. Naprawdę. Ma flow, ma wersy, płynie razem z muzyką. Mogę spokojnie zaryzykować, że to najlepsza damska płyta w kraju. Bardzo lubię! 

* Female rap in Poland? Rather not. Aśka Tyszkiewicz and Ania Sól set the bar which is quite unreachable for most ladies. Ok, Wdowa and Ad.Ma. But they also have some ruff moments. As for me, the best ladies in the game here are Ryfa Ri and Mi-La. First thing first, the album is produced in an excellent way by Święty - it's a journey though classic vibes with a modern twist. The album flows on, it is so listenable, especially because Magda has a nice voice and she can rhyme. Really. She's got flow, lyrics and she gets on with the music. I can take the risk and announce that it is the best female album in Poland. 



Dziwię Się
Supeł
Dobrze Jest

sobota, 19 października 2019

DISTURBING THA PEACE – Golden Grain

  [Def Jam 2002]

* Już kiedyś mówiłem, że Ludacris to jeden z tych rapperów, którzy robią świetne płyty, ale kiedy mam czegoś posłuchać, to raczej go omijam. Podobnie jest z jego grupą, choć DTP wcale nie jest słabym zespołem. Obok Ludy jest tu Shawnna, której solowe płyty są bardzo fajne, jest I-20, czy nieco słabsze Playaz Circle. Ale tu nie ma słabszych momentów, jest tu wszystko, co najlepsze w stylu crunk: porządne południowe produkcje i zróżnicowani rapperzy - choć i tak króluje tu Luda ze swoimi dowcipnymi puentami. Mnie osobiście bardzo wchodzi 'Play pen to the state pen' od Playaz Circle, którzy przerobili kilka rzeczy na raz, co dało fajny, zabawny kawałek. Album przemknął niezauważony, choć wypromowało się dzięki niemu kilka osób. Ja go całkiem lubię, fajne południowe granie bez zadęcia i nerwów.   

* I told it once, that Luda is one of those rappers who make excellent records, but whenever I'm going to listen to something, I usually omit him. It's the same with his crew, but DTP is not a bad group. With Luda we have Shawnna, whose solo albums are very nice, there's I-20 or a bit worse Playaz Circle. But there ain't no weakmoments, everything is played best in crunk style: solid southern beats and varied rappers - but Luda is a true king here with his witty lyrics. As for me the best song here is 'Play pen to the state pen' of Playaz Circle, who remade a few known songs and that gave us nice, funny track. The album went almost unnoticed, but it promoted a few people. I like it quite much, good southern sound, not conceited nor aggressive.



Growing Pains
N.S.E.W. 
Play Pen To The State Pen

piątek, 18 października 2019

NEW KINGDOM – Heavy Load

  [Gee street 1993]

* O zespole usłyszałem w audycji u Bogny, kiedy puściła 'Good times', a potem jeszcze parę kawałków. Od razu słychać było, że to coś zupełnie innego, niż reszta. Nie powiem, że zostałem fanem, ale zwróciłem uwagę. Kiedy jednak kupiłem płytę, okazało się, że to trochę za dużo. Wiem, że sporo ludzi ceni ten zespół, ale słuchanie tej płyty to jak jazda czołgiem po głowie. Ciężkie, dudniące podkłady, posamplowane bluesowe, brudne gitary i te psychodeliczne teksty o problemach życia. Oczywiście, album ma swój urok, jest bardzo oryginalny i ciężko znaleźć coś podobnego na rynku. Krążek jest dobry, choć trudno połknąć go w całości na raz. Niemniej jednak, płyta wyprzedza swoją erę.   

* I heard about this crew in Kolor Shock radio show, when Bogna (local hip hop activist and journalist) played 'Good times' and then some more tracks. It was clear that this is something on a different tip. I can't tell that I became a fan, but I paid attention. But when I bought the album it showed that it is too much for me. I know that a lotta people apprectate this band, but listening to their music is like driving a tank on your head. Hard, thumpin beats, dirty blues samples and guitars and those psychodelic lyrics about life problems... Of course, the album is unique, it's got the vibe and it is difficult to find anything similar. The record is good, but it is hard to swallow it at once. However, it overcomes its era.



Good Times
Cheap Thrills

czwartek, 17 października 2019

AFRO CLASSICS – The Classic EP

  [Legendary Music 2009]

* Tę epkę kupiłem w ciemno dawno temu - lubię brać po taniości rzeczy z fan.pl, które potem okazują się naprawdę wartościowe. No bo co tu mamy? Muzykę od Mustafasbeats, DJ Fresh (ten od Commona i The Whole Shabang) i Fat Jack, więc jasne, że to kawał dobrego podziemnego rapu z zachodu. A przecież i Scarub (Living Legends, 3 Melancholic Gypsys) i Very mają na swoich kontach sporo wydawnictw. Zatem i muzyka od dobrych producentów i dwóch doświadczonych, ale świeżo brzmiących emce daje nam razem bardzo przyjemny hip hop w sześciu odsłonach. Bardzo dobrze spędzone pół godzinki.  

* It was a blind cop a long time ago - I like getting cheap cds from fan.pl, they usually happen to be worthy. What do we have here? Beats from Mustafasbeats, DJ Fresh (that one from Common and The Whole Shabang) and Fat Jack, so it is clear that it is just a piece of good West Coast underground rap. Of course, the rappers ain't rookies as well. Scarub (Living Legends, 3 Melancholic Gypsys) and Very have released many records. So music from good producers and two experienced but fresh rappers give us a very nice hip hop record with 6 chapters. Half an hour which is spent very well.



The Follow Through
Do Thangs
Boom In It

środa, 16 października 2019

ASSASSIN – Touche D'Espoir

   [Delabel 2000]

* Ten trzeci długogrający krążek Paryżan to kolejna porcja killerów. Świetne produkcje, które zdobywały serca polskich fanów rapu to tutaj normalka. Nic dziwnego, kiedy beaty robili DJ Mehdi i Rockin Squat - odpowiedzialni za wiele podkładów we Francji w tamtym czasie. Na tej muzie rapperzy dają upust swoim skillsom - głównie na dwa tematy: polityka i szacunek dla kultury hip hop - w zasadzie na tym albumie przeważa ten drugi temat, w przeciwieństwie do poprzednich wydawnictw. Jako dodatkowe wisienki na torcie funkcjonują dwaj raperzy z USA: Supernatural i RA The Rugged Man. Doskonała rzecz, choć przyznam, że za rzadko do niej wracam. Ale to świetny krążek.   

* This third LP of Paris crew is just another portion of killer tracks. Excellent production which took the hearts of Polish (and not only their!) fans is just normal. No wonder, the beats were made by DJ Mehdi and Rockin Squat - responsible for plenty of beats in France at that time. And that music is a background for the real skills, presented by the rappers, mostly on two topics: politics and respect for hip hop culture. Actually, the second topic overcomes politics, opposit to the previous albums. As cherries on top we have two American rappers: Supernatural and RA The Rugged Man. Great thing, but I must admit that I come back to it too seldom. But it is an outstanding album.  



Touche d'Espoir
Rap For Real  feat. RA The Rugged Man
Esclave 2000

wtorek, 15 października 2019

BOB ONE – Jeden

  [Max Flo 2008]

* Niekoniecznie jestem przekonany do polskiego ragga, ale akurat Bob One to typ, który zupełnie mnie przekonuje. Jego debiut jest świetnym przykładem na to, jak można zrobić fajny, nowoczesny raggamuffin w Polsce. JuniorBwoy i Magiera zrobili sporo smacznych podkładów, a Bob ma flow i lubi teksty o czymś - całość zrobiła na mnie naprawdę dobre wrażenie. Tym bardziej, że akurat swoimi wersami idealnie wstrzelił mi się w życiorys w którymś momencie... Tak, czy owak, Bob to jeden z ciekawszych wykonawców ragga u nas w kraju, i choć 'Jeden' jest lepszy, to i follow up też niczego sobie. Propsy. 

* Polish ragga doesn't always appeal to me, but Bob One is a type og guy who convinces me. His debut is a real example of how you can make nice, modern raggamuffin in Poland. JiuniorBwoy and Magiera made some tasty beats and Bob One has got flow and he likes lyrics about something - the whole thing made a good impression. Especially, because he hit me with his verses that fit into my life at that time. Anyway, Bob is one of the most interesting ragga artists in our country and if 'Jeden' is better, the floowo up is also lit. Props.



W Górę
Jeden Krok
Żyję W Kraju

poniedziałek, 14 października 2019

BLOOD RAW – Indictment Papers

 [CMP 2007]

* Ten typ z Florydy, kumpel Jeezy'ego, sporo już natrzaskał płyt. To jest jego drugi krążek, w sumie mikstejp, ale nie szkodzi. Pamiętam, że jakiś czas nie mogłem się do niego przekonać, ale teraz, po jakiś 10 latach od ostatniego odsłuchu okazuje się, że to dość potężna bomba południowego grania. Parę blendów, sporo nowych, niepublikowanych utworów, w tym kilka naprawdę dobrych bangerów. Tempo tu nie zwalnia, Blood Raw się rozkręca i w sumie naprawdę nie wiem, czego chciałem od tego gościa. 

* This emcee from Florida, Jeezy's friend, made a lot of records. This is his second album, actually a mikstape, but it doesn't matter. I remember, that he didn't appeal to me much, but after 10 years from the last listening to him it shows, that it is just  a big bomb of southern sound. Some blends, plenty of new and unreleased songs, including some dope ass bangers. The pace is fast, Blood Raw gets better with every track and I really don't know, why I didn't like it.



Indictment Papers
Gangsta Shit
Stuntin Like My Homies

niedziela, 13 października 2019

EAST 17 – Steam

   [London 1994]

* Jako nastolatek kupiłem debiutancką kasetę East 17, bo 'House of Love' leciało wszędzie, a reszta numerów nie odstawała. Z rozpędu mam drugi album również - takie granie w latach 90 było na topie, nie ważne, że robiło to kilku białych chłopczyków z Londynu. Ostatnio sobie posłuchałem 'Steam', trochę nostalgicznie, ale przyznam, że nie mogę chłopaków zjebać jak bure suki, choć takie miałem nastawienie przed odsłuchem (pierwszy raz od kilkunastu lat). Po pierwsze, mają ładne głosy, potrafią śpiewać i rymować (nieco gorzej niż śpiewać). Po drugie, ja mam słabość do New Jack Swing, a oni wyraźnie próbowali wpisać się w klimat (trochę ciągnie Bell Biv DeVoe miejscami). Poza tym, mamy tu rap, house, ragga, r&b, skrecze, sample i różne temu podobne. Kto by pomyślał, że sprzedawali kiedyś więcej płyt, niż Take That z Robbie Williamsem? Podobno dlatego, że byli 'real to the game'. I co Ty na to?

* As a teenager I bought a debut tape from East 17, because 'House Of Love' had a powerplay everywhere and the rest was not worse. I bought the second album of momentum - such music was popular in the 90s, doesn't matter that it was made by a few white boys from London. I listenedo to 'Steam' lately, a bit nostalgically, but I must admit that I wanted to diss them boys, but I just can't do that. First thing first, they have nice voices, they can sing and rhyme (a bit worse than sing). Secondly, I always loved New Jack Swing and they tried to fit in such kind of vibe (it is a bit similar to Bell Biv De Voe). Besides, we have here rap, house, ragga, r&b, scratches, samples and etc. Who would ever thought that they sold more than Take That with Robbie Williams? Because they were 'real to the game'. How about that?



Steam
All Around The World
Hold My Body Tight

sobota, 12 października 2019

LUPE FIASCO – Tetsuo & Youth

  [Atlantic 2015]

* Lupe to taki rapper, z którym nie bardzo wiem, co zrobić. Mam jego wszystkie albumy i są one dość nierówne, zwłaszcza te przed 'T&Y'. Ale kiedy wjechał jego piąty krążek, musiałem zrewidować poglądy. Kurde, ten koleś jest niesamowity. Już sama muzyka wystarcza, żeby poczuć wibracje - niby mało znani producenci, ale większość podkładów jest świetna. Ale prawdziwa sztuka jest na majku. Lupe poszedł dalej, niż inni. Zbudował tak wielopoziomowe gry słów i skojarzeń, że ciężko to wszystko ogarnąć za pierwszym, czy dziesiątym razem. Ten 'Mural' na wejście, trwający prawie 9 minut - na początku myślałem, że to jakaś pomyłka i coś mnie ominęło, ale nie, ten gość naprawdę jedzie cały czas, skacząc od skojarzenia do skojarzenia. Mnie osobiście rozwala 'Chopper', pokrętnie zasłonięty przekaz. Ale tego jest tu więcej, a bogactwo światopoglądowe potrafi zamordować najtwardszych filozofów. Nie wiem, czy nie jest to najlepsza praca Lupe. 

* Lupe is a kind of rapper that Ireally don't know what to think about. I own all of his albums and they are not even, espoecially those before 'T&Y'. But when his fifth album arrived, I had to readapt my beliefs. Damn, this guy is incredible. The music alone is enough to feel the vibrations - less known producers, but most of the beats are great. But the real art is on the mic. Lupe went further. He made his game so complex and multi-level, that it is very difficult to understand everything at once. Or at the tenth time. The 'Mural' as an intro lasts for 9 minutes - at first I thought that I skipped something, but no, this dude really flows all the time, jumping from one idea to another. Personally I was blown by 'Chopper' with a twisted meaning. But there are more of that stuff here and the richness of outlook can murder the tuffest philosophers. I am not sure, but I guess it's the best Lupe's work.



Deliver
Chopper
Madonna (And Other Mothers In The Hood)

piątek, 11 października 2019

EARTHLING – Radar

 [Cooltempo 1995]

* Nie zwróciłbym uwagi na ten zespół, gdyby Bogna w Kolorszoku nie puściła 'Soup Or No Soup'. Ale mnie to wtedy wkręciło! I dopiero po ponad dziesięciu latach znalazłem ich pierwszy album - od razu go kupiłem! Earthling to taki skład z Bristolu, który plącze się po orbitach rapu: Tim Saul robi podkłady, które śmiało można nazwać trip hopowymi, z elementami jazzu - zresztą, przecież Geoff Barrow z Portishead robił im tu skrecze i maczał paluchy w produkcji. W każdym razie muza jest klimatyczna, spokojna i po prostu dobra. Mau to rapper - obdarzony fajnym głosem i niezłym flow (podobnym czasem do Fresh Prince), jednak jego teksty zbyt często oscylują wokół różnych abstrakcji, czasem wręcz irytująco infantylnych. Niemniej jednak, płyta sama w sobie jest bardzo fajna i lubię do niej wracać. 

* I wouldn't pay attention to this group if I didn't hear them in one radio programme in a song 'Soup or no soup'. I got so hooked up! But just after over 10 years I found their first album to buy - so I bought it immediatly! Earthling is a Bristol squad which floats on the outskirts of hip hop: Tim Saul makes beats which u can easily call trip hop with jazz elements - besides, Geoff Barrow from Portishead scratched here for them and he touched the production as well. Anyway, there's good mood, calm and just good. Mau is a rapper - he has nice voice and tight flow (sometimes he reminds me of Fresh Prince), but his lyrics are too abstract, sometimes it's irritating childich. But the album is quite good and I like to come back to it.  



Soup Or No Soup
Nefisa
Echo On My Mind

czwartek, 10 października 2019

ORISHAS – Emigrante

 [Surco 2002]

* Kiedy wyszła pierwsza płyta tego kubańskiego składu, wszyscy nabrali oddechu i słuchali niczym urzeczeni. Te rytmy, niezwykle melodyjne i wpadające w ucho refreny i rymowanie po hiszpańsku... Mnie też to wzięło. Potem okazało się, że to owszem, zespół kubański, ale na emigracji we Francji - stąd tytuł drugiego krążka. Początkowo próbowano zrobić wokół nich otoczkę uchodźców politycznych, ale bez jaj - w końcu są pierwszym zespołem rapowym, który został przyjęty przez Fidela Castro - na Kubie są bohaterami. Ich siła polega na tym, że czerpią z dwóch źródeł - klasycznego amerykańskiego rapu i swoich kubańskich korzeni. Daje to naprawdę gorącą mieszankę hip hopu i karaibskich rytmów (sporo salsy i rumby) - nie doszukujmy się tu tylko raggaton, to inna jazda. Fantastyczne, śpiewane refreny wkręcają się w uszy i siedzą tam głęboko. Goście umieją rymować, toastować, śpiewać i robią to dobrze. Oczywiście, trzeba lubić hiphopowe wycieczki w różne strony - ekstremiści tego nie zrozumieją, ale ja bardzo lubię - nawet jeśli debiut był sporo lepszy.   

* When the first album from that Cuban squad was released, everyone held their breath and listened enchanted. Those rhythms, totally melodic and catchyhooks, Spanish rhymin... I got into it as well. Then it showed that yes, it's a Cuban crew, but they are 'emigrantes' in France - that's why they took the title like this. Media was trying to make them political refugees, but no shit - they are the first Cuban rap band to be greeted by fidel Castro - and they are real heroes in Cuba. Their force comes out of two sources - classic american rap and their Cuban roots. and it makes a real explosive mixture of hip hop and Carribean rhythms (salsa and rumba) - but don't look for reggeaton here, that's a different type of shit. Fantastic, sung hooks drill the ears and stay there deeply. Rappers can rhyme, toast, sing and they are good at it. Of course, u gotta enjoy musical travels - orthodox won't understand this, but i like it very much - even if the debut album was much better.



Guajiro
Habana
Desperacidos

środa, 9 października 2019

IAM – Ombre Est Lumiere

   [Delabel 1993]

* Przez jakiś czas byłem zdezorientowany tym, że album ma dwie okładki: czerwoną i niebieską, a w dodatku zawartość jest nieco inna. Wreszcie po jakimś czasie dotarło do mnie, że niebieska to oryginał, a czerwona to reedycja z remiksami. Mam obie (czerwona ma singlową wersję 'Je danse le mia'!), ale nie umiem zdecydować, która lepsza. W każdym razie ten podwójny, drugi album kultowej grupy z Marsylii to sztos. W zasadzie nie ma tu słabego numeru, od kiedy zobaczyłem na żywo 'Le Shit Squad' we francuskiej tv, czy video do 'Je danse le mia' (tu w innej, ale nie słabej wersji), to wiedziałem, że będzie mi się ten album podobał. Egiptologiczne wrzuty, orientalne sample, klasyczne perkusje, skrecze - wszystko to sprawia, że płyta wkręca, nawet jeśli nie lubię podwójnych wydawnictw. Nie wspomniałem o Freemanie, Akhenatonie i Shurikenie, ale co tu dużo mówić, kiedy każdy z nich jest świetny na majku i słuchać ich to sama przyjemność - nawet jak nie znasz francuskiego. A jak znasz... to możesz się pogubić od ilości teorii spiskowych :) Niemniej jednak rapperzy poruszają wiele ważnych tematów, zatem klimat jest ciężki. Świetny album, jednej z francuskich klasyków na zawsze.      

* I was confused when I saw this album has got two covers: red and blue and the content is different. Finally after some time I realised, that the blue one is an original version and the red one is reedition with remixes. I own both (there's a single version of 'Je danse le mia' on the red one!), but I can't decide which one is better. Anyway, this double album, second in the discography of this Marsille group is lit. Actually, there ain't no weak song - since I saw 'Le Shit Squad' on French TV and video for 'Je danse le mia' (here in different, but not worse version) I was sure that I'm gonna like this album. Egyptological throwbacks, oriental samples, classic percussions, scratches - everything drags you in - even if I don't like double albums. I didn't mention Freeman, Akhenaton and Shurik'n, but what shall I say, when everyone is great on the mic and it is a pleasure to listen to them, even when u can't understand French. But if u can... You can get lost in the sauce because of the abundance of conspiracy theories :) Anyway, the rappers touch many important topics, so the atmosphere is heavy. Excellent album, one of the French classics forever.




Je Danse Le Mia
Le Shit Squad
Mars Contre-attaque

wtorek, 8 października 2019

LUDACRIS – Ludaversal

 [Def Jam 2015]

* Luda to taki typ, który wydaje mi się być bardzo niedoceniany. Ma przecież skillsy, ma flow, ma teksty. I znowu, jego dziewiąty krążek zabłysnął i zgasł, jak każdy inny. Nie wiem dlaczego, ale ja mam tak, że w życiu nie pomyślę sam z siebie o tym, żeby wrzucić jakąś jego płytę, ale jak wpadnie mi któraś w ręce, to posłucham z przyjemnością. Zwłaszcza, że np. 'Ludaversal' jest naprawdę fajnym krążkiem, z porządną produkcją - nie ma tu się do czego przyczepić. Luda ma dobre teksty, ze sporą dozą uszczypliwego humoru, ale potrafi również nawinąć poważnie. Niektórzy mówili, że ta płyta udowadnia, że to koniec. Że nie ma tu nic nowego. Ale tu nie o to chodzi - Ludacris dobiera dobre beaty, a jego gadka jest nadal świeża, tylko brzmi tak, jak dawniej. Czy to wada, czy zaleta - każdy musi zdecydować sam. Ja to kupuję.  
                   
* Luda is a type of rapper who seems to be highly underrated. He's got skills, he's got flow, lyrics. And again, his ninth album shined and went out soon, as anyone other. I don't know why, but I never think of listening to Luda myself - but when I come across one, I usually enjoy it. Especially because 'Ludaversal' is a really nice album with tight production - nothing to complain. Luda has good lyrics with a lot of sharp humour, but he can also spit some serious shit. Some say that this record prooved that Luda is over. That there's nothing new. But it is not about being new - Ludacris gets nice beats and his flow is still fresh, he sounds as he used to. Is it good or bad - u have to decide by yourself. I buy it.



Good Lovin
Call Ya Bluff
Beast Mode

poniedziałek, 7 października 2019

DA GERM – Day Of Resurraction

 [Ruff-N-Raw 1994]

* Niemiecka scena to kopalnia cudów, bez kitu. Da Germ jest jednym z moich ulubionych niemieckich rapperów, siedzących w podziemnym rapie i tworzących brudny, nowojorski hip hop. Gość urodził się już w Niemczech, bo jego mama jest stamtąd, a tata przyjechał z wojskiem z USA - to Czarny Apacz, jakkolwiek by to nie brzmiało... Zatem Da Germ (Genetically Engineered Reborn Mastermind) posługuje się niemieckim i angielskim zupełnie normalnie, co pozwala mu rymować w obu. Na swojej drugiej płycie jednak jeszcze teksty pisał tylko po angielsku i rymował je swoim chropowatym, zdartym wokalem. W zestawieniu z podziemnymi, hardkorowymi podkładami daje to surową, bardzo dobrą płytę w stylu Złotej Ery z NY. Bardzo lubię.

* German scene is a mine od wonders, no doubt. Da Germ is one of my favorite German rappers, who sits deeply in the underground rap and makes dirty, NY hip hop. This guy was born in Germany, because his Mum is from here, but his Dad came with US Army - it's a Black Apache, however it sounds... So Da Germ (Genetically Engineered Reborn Mastermind) speaks German and English totally fluently, which allows him to rap in both. On his second album he rhymes only in English and spits with growling, tatty voice. With those grimey, underground and hardcore beats we have a raw, very good record in Golden Era NY vibe. I like it very much. 


Full Album here

niedziela, 6 października 2019

RZA as BOBBY DIGITAL – In Stereo

  [Gee Street 1998]

* Na solówkę RZA czekaliśmy długo - wyszła dopiero po drugim albumie Wu. Nie bardzo to przeszkadzało komukolwiek, każdy rzucił się na płytę i słuchał, słuchał, słuchał... A jest czego. RZA zmienił się w Bobby Digital'a, typa, który uwielbia zabawę po kres i korzysta z życia pełnymi garściami - i w sumie jest to taka ścieżka dźwiękowa do życia Bobby'ego. RZA zmienił styl produkcji: nie ma już pętli i całościowych sampli - jako producent raczej używa syntezatora, choć sample oczywiście tu są. I pomimo paru nieznośnych numerów (nie mogę słuchać podkładu do 'Domestic violence' - choć sam numer jest lirycznie świetny), to jednak to, co RZA wyrabia w takich kawałkach, jak 'My lovin is Digi' (Force MD's kradną to!), 'Unspoken Word' (Meth ma tu zwrotkę-brylant!), czy 'Kiss of a black widow' załatwia sprawę na plus, bez dyskusji. Płyta jest świetna, RZA po raz kolejny błyszczy geniuszem. Komiksowa konwencja, opowieści z projektów, mnóstwo utalentowanych rapperów, pozorny pierdolnik i brak wiarygodnego masteru - tak się robi organiczną muzę. Klasyk. 

* We waited for RZA's solo for a long time - his solo debut came out after second Wu album. It didn't matter - everyone bumrushed the stores and was listening and listening... RZA changed into Bobby Digital, a guy who loves party to the end and taking life to the fullest - and this record is a soundtrack to Bobby's life. RZA changed his [production style: no loops and whole samples - here he uses rather synths, but of course he didn't reject samples. And although there are some unbearable songs (I just can't listen to the beat for 'Domestic Violence', even if lyrically it's great), but RZA damages everything with tracks like 'My lovin is Digi' (Force MD's steal the show!), 'Unspoken Word' (Meth has got brilliant verses!) or 'Kiss of a black widow' takes the game above the bar, no doubt. The album is great, RZA shines with his genius skills. Comic conspect, stories from the projects, a lot of talented rappers, seemingly mess and lack of reliable mastering - this is how u create organic music. Classic.



Bobby Did It
My Lovin Is Digi
NYC Everything

sobota, 5 października 2019

WHITE HOUSE – Kodex2 II - Proces

  [White House 2004]

* Kiedy wyszedł pierwszy Kodex, na scenie nastąpiło tąpnięcie - nikt nie był gotowy na taką jakość. Szok. Nikt tak nie montuje dźwięków, nie czuje funku jak Magiera i Laska. I choć może część druga nie dorównuje pierwszej, ale wciąż jest to klimat zabójczy, wybijający się ponad przeciętność. Nawet z perspektywy 15 lat nie ma się tu do czego przyczepić, płyta wciąż brzmi doskonale. Nie zestarzali się również rapperzy i ich wersy. Klasą samą dla siebie jest tu oczywiście Sokół w 'Każdy ponad każdym' - to numer, który jest jednym z najlepszych storytellingów ever. Nie rozczarowuje Ostry, Mes z Numerem, Eldo, Tymon, czy Trzeci Wymiar, ani reszta, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę mało potrzebne gościny z Belgii (Metaphora i Nigel Jaamann), czy USA (Jade Foxx). Generalnie, jest to wciąż płyta, której chce się słuchać. Jak dla mnie, prima sort.

* When the first part of Kodex came out, there was a big thump on Polish scene - no one was ready for such a quality. Shock. No producer creates sounds, or feel the funk as Magiera and Laska. And maybe the second volume ain't better than the debut, buut still it is a killer vibe above the average. Even from the 15 year perspective you just can't deny it, the record still sounds excellent. Even the rappers are not out of date and still fresh with their verses and flows. Class for himself is obviously Sokół in 'Każdy Ponad Każdym' - this is one of the best storytellings in Poland ever. There ain't no disappointment from Ostry, Mes with Numer Raz, Eldo, Tymonor Trzeci Wymiar, and... the rest. Even if we consided unnecessary guests from Belgium  (Metaphora and Nigel Jaamann) or the USA (Jade Foxx). Generally, this is still a record that is great to listen. As for me, prime choice. 


Każdy Ponad Każdym - WWO
Jestem Tu - Tymon
Powietrze - OSTR

piątek, 4 października 2019

EMOWSKI – Dobra Perspektywa

  [Gram 2016]

* To już trzeci oficjalny krążek Emo aka Emowski - kiedy brałem płytę w Media Markt w sumie nawet nie skojarzyłem, że to ten sam Emo, którego płytę mam od lat... Reprezentant Redy zmienił stylistykę na mocno inspirowaną sceną Memphis - DJ Paul i Juicy J by się nie powstydzili :P Większość muzyki ogarnął Teka (właśnie ten Teka), brzmi to całkiem całkiem przez większość czasu. Emo ma teksty, płynie, wszystko zatem powinno banglać. Otóż przesłuchałem raz, dwa, jeszcze raz i zdecydowanie nie mogę się zdecydować o co tu chodzi. Niby wszystkie składowe są ok, ale jak się doda 2+2 to wychodzi 3 i nijak lepiej. Płyta męczy, dołuje i nie porywa. Nie pomagają Zelo, ani Bartosz z Endefis. DJ Gondek ma klasę, ale ginie nieco w tych trapach. Wydawało się, że to może być coś, ale niestety, wyszła dość ciężkostrawna rzecz.

* This is the third album from Emo aka Emowski - when I bought it in Media Markt I didn't know that it is the same Emo whose album I had owned for many years... Reda town represent, he has changed his style and became inspired by Memphis sound - DJ Paul and Juicy J would be happy :P Most of the music here was produced by Teka and it sounds alright for most of the time. Emo has got the lyrics, he flows, everything should bang. So I listened to the album once, twice and once more and I just can't decide what is going on here. All the ingredients seem to be ok, but if u add 2+2 it equals 3 here and it can't get any better. The album is tiring, makes u down and doesn't excite. The guest don't help: Zelo, Bartosz of Endefis... DJ Gondek is classy on the wheels, but he gets lost among the traps. It seemed to be something, but actually it is hard to bear.  


Dobra Perspektywa
Szelest
Chodź Za Mną

czwartek, 3 października 2019

COOLIO – From The Bottom 2 The Top

 [Dance Street 2009]

* Tak, Coolio miał swój czas - jego trzy pierwsze albumy to klasa sama w sobie. Ale potem zaczęła się jakaś zapaść. Zaczął występować w idiotycznych programach ('Zamiana Żon', 'Big Brother'), miał spore problemy z prawem, a jego fryzura ewoluowała w krzaki sawanny. I każda kolejna płyta to zbiór kawałków, które służą nie bardzo wiadomo czemu - tak jak na jego ósmym krążku. Jest kilka lepszych wejść, które przypominają starego, dobrego Coolio w formie, ale jest też parę kawałków, będących koszmarnymi przeróbkami znanych hitów pop, disco lub muzyki elektronicznej (Ennio Morricone i parę innych). Masakra. Do tego kilka numerów przeniesionych jest z poprzedniego albumu 'Steal Here'. Niestety, kolejne nietrafienie od Coolio.

* Yes, Coolio had his time - his first three albums are classic. But then the downfall began. He started to take part in stupid reality shows (Wife Swap, Big Brother), he had problems with law and his haircut evolved into the savannah bushes. And each and every next album is a gathering of songs which go nowhere - just as on his eighth record. There are some better moments that remind us this good ol Coolio in good shape, but there are some cuts which are horrifying remakes of old disco, pop and electronic hits (Ennio Morricone and more in that Italian type). Massacre. And what's more, we have some songs also from the previous album, 'Steal Here'. Unfortunately, another miss by Coolio.


Boyfriend
Gangsta Walk  feat. Snoop Dogg
Cruise Off

środa, 2 października 2019

LUNIZ – Silver & Black

  [Rap-A-Lot 2002]

* Czwarty krążek (czy nie piąty? Co z 'Oakland Blaze'?) tych dwóch ujarańców udało mi się zdobyć dopiero od mojego duńskiego łącznika za bardzo rozsądne pieniądze - w Polsce widziałem ten album po około 100 złych, co jak dla mnie to spore przegięcie...  W każdym razie mam - a co tu dostałem? Zbiór kilkunastu numerów, z których, jak mi się wydaje, słyszałem wcześniej większość. Nie przeszkadza to wcale cieszyć się fajną, bujającą muzą i zabawnymi tekstami duetu. Muzyka naprawdę pasuje i jest to niezła kontynuacja poprzednich płyt. Tekstowo również, cały czas podobne bzdety, ale za to ze stylem ;) Lirycznie to pewnie lepiej wypadają Fat Joe (choć jego zwrotka to też blabla napisane na kolanie w studio), Devin, C-Bo, Treach, czy Dru Down. Sympatyczny krążek, choć dwa pierwsze o wiele lepsze.

* Fourth album (not the fifth one? What about 'Oakland Blaze'?) from those two smoked out guys, I managed to get from my Danish connection for reasonable money - I saw this album in Poland for about 25 euro, so it was too much as for me... Anyway, I own it - and what do I have here? A collection of some tracks that I had heard before. But it doesn't bother to enjoy this records, nice rockin music and funny lyrics of the duo. The music fits and it is just a nice follow up to their previous albums. Lyrically as well, they talk that bullshit all the time, but they do it with the style ;) When it comes to the lyrics, probably better are Fat Joe (but well, he talks similar bullshit honestly), Devin, C-Bo, Treach and Dru Down. Nice record, but the first two were much better.


Closer Than Close
Big Face Escalade
Break Me Off

wtorek, 1 października 2019

BLAKSTONE – Dark Dayz

  [Seventh Century 2005]

* Brytyjskie podziemie to niesłychana kopalnia cudów. Ten bodaj jedyny album zespołu Blakstone to jeden z tych diamencików, oszlifowanych w zupełnie inny sposób, niż reszta. Od razu płyta robi wrażenie: apokaliptyczna okładka, niepokojące wnętrze digipaka i mroczny tytuł. I taka jest płyta: podkłady kojarzą się z apokalipsą, są w większości ciężkie i zawiesiste, choć zdarzają się kawałki lżejsze, oparte na znanych samplach. Wcale nie znaczy to, że gatunkowo wersy będą łagodniejsze, o nie. To zespół o dość radykalnych muzułmańskich poglądach, przedstawiający swoje przekonania w sposób naprawdę mocny, ale i rzeczowy. Nie pamiętam, aby ktokolwiek w Anglii wygłaszał na scenie podobne poglądy. Niemniej jednak, niezależnie od treści, jest to bardzo dobry album, z doskonałą muzyką i niezłymi wersami - choć oczywiście nie musimy się zgadzać z rapperami. Ciekawa rzecz.

* British underground is an incredible mine of wonders. This one, first and only album from Blakstone is one of those gems, grinded in that specific, original way. The record makes an instant impression: apocalyptic cover, alarming inlay and dark title. And this is how the album sounds: the beats are also apocalyptic, they are mostly hard and thick, but there are some lighter tracks, based on well known samples. But that doesn't mean that the topics are going to be lighter as well, oh no. This band has radical muslim views, showing their beliefs ina hard way, but with strong arguments. I don'tr remember anyone in England showing their opinions in so explicit way. Anyway, apart from the content, this is a very good album with great music and good lyrics - but of course we don't have to agree with them rappers. Interesting thing.


Nasheed
Apologies