sobota, 29 lutego 2020

DEICHKIND – Bitte Ziehen Sie Durch

    [Showdown 2000]

* Pamiętam, kiedy na Viva II leciał teledysk do 'Bon Voyage' - prosty, ale skuteczny: skaczące samochody na białym tle. I ta muzyka. Na swoim debiucie Deichkind połączyli electro z korzennym hip hopem i wyszło to doskonale. Jeszcze nie eksperymentują tak bardzo, nie skaczą w bok: beaty są konkretne, z dozą elektroniki, ale również oparte o klasyczne sample. Muzyka, przetykana sarkastycznymi skitami, płynie przez całą płytę i słucha się tego wybornie. Jak i rapperów, bo ci z kolei mają fajne style i te charakterystyczne dla niemieckiego rapu z przełomu wieków prześmiewcze teksty. To na pewno najlepszy album tej formacji i jeden z lepszych niemieckich krążków - nie tylko w 2000, ale i w ogóle, zgodnie z moim osobistym German Top.

* I remember when there was a video for 'Bon Voyage' on heavy rotation at VIVA II - simply, but effective: lowriders on white background. And the music. On their debut, Deichkind mixed electro with rooty hip hop and it sounds excellent. They didn't make any experiments, they don't jump aside: solid beats with a dosage of electronics but also made on the basis of classic samples. Music, supported by sarcastic skits, flows thru the whole album and is very listenable. So are the rappers, because their styles are nice and they write those funny lyrics, which were so distinctive for German hip hop. This is the best album from the group and one of the best German albums - not only in 2000, but in general in my opinion.



Komm Schon!
Weit Weg
Bon Voyage

piątek, 28 lutego 2020

OVERDOSE - Άμα Δε Με Ξέρεις

  [Pan-Vox 2009]  

* Będąc jakiś czas temu w Grecji, nie miałem nadziei na zakupy płytowe, bo wizytowałem zadupia. Ale... Na autostradzie zatrzymałem się w jakimś markecie, a tam... Cała ściana kompaktów po 2 eura. I kilkanaście greckich rapsów! Wygarnąłem oczywiście wszystkie, choć za 2 euro nie spodziewałem się szału. I rzeczywiście, trafiłem różnie. OverDose akurat nie było z tej górnej półki. Idiotyczna okładka (ta dziewczynka to jakiś absurd, myślałem, że chociaż tam śpiewa, ale nie...) i to brzmienie... Przyzwyczajony jestem, że południowcy często wklejają swoje folkowe klimaty (a Grecy, nawet młodzi, uwielbiają folk, te Zorby i inne, naprawdę!), ale tu brzmi to nieco jak muzyka biesiadna na hiphopowych beatach. Nie ma sampli, tylko wszystko grane jest z komputera - nie jest to zawsze wada, ale akurat tu owszem. No i te refreny a la euro dance... Wszystko jest jakoś mało strawne, w dodatku dłuuugie... Nie udał mi się ten strzał.  

* When I was visiting Greece some time ago, I didn't expect any digging, because I was far from bigger cities. But... On the highway I stopped at a market and there was a wall full of cds for 2 euro. And about 15 Greek raps! I took them all, of course, even if I didn't expect much for 2 euro. And yes, the albums were varied. OverDose was from the lower league... Idiotic cover (this girl is an absurd, I thought she sings there or raps, but nah, nothing like that) and the sound... I'm used to the fact, that southern nations like to put ethnic sounds into the beats (and young Greeks love folk, Zorba and others, fo real!), but here it sounds like a wedding party on hip hop beats. There are no samples, everything is played  on the computer program - it ain't a disadvantage, but here - yes, it is actually. And those choruses in eurodance style... Everything is not tasty and very loooong and cheeewyyy... Blind cop, but wrong cop this time...


Κάθε Δευτέρα
Χρωστάω
Άμα δε με ξέρεις

 

czwartek, 27 lutego 2020

SCRAM JONES – Loose Cannons

   [Sure Shot 2004]  

* Może i Scram nie jest zbyt znany, ale to nie tylko producent, rapper, ale również dj, kręcący się z X-ecutioners. I tym mikstejpem wjeżdża na kwadrat niczym ten czołg z okładki. Boszsz, co za krążek! Nie tylko muzyka: klasyczna, pełna sampli i skreczy, która macha Twoją głową i utrzymuje w pionie przez cały czas. To również rymy, a w zasadzie goście, którzy obok Scrama tu rymują. Bo choć sam autor płyty nie jest byle jaki na majku, to razem z takimi gośćmi, którzy dają pełne spektrum wersów (uliczne, bragga, ego trip...), wygrywa. Bo kto działa tu gościnnie? Lista będzie niepełna, bo dużo ich, ale wymienię tych: Tragedy Khadafi, Saigon, Nature, Sean Price, Noreaga, Papoose, Sauce Money, Havoc, Ali Vegas, Drag-On, Immortal Technique, Sadat X... To tylko ci najbardziej znani. Ja cie, ale to dobre!

* Maybe Scram's name ain't well known, but he is not only a producer, rapper, but also a dj affiliated with X-Ecutioners. And he rolls like tank with this mixtape from the cover. Damn, what an album! Not only music: classic, full of samples and scratches to nod your head and make you stay on your toes. There are also good rhymes, mostly the guests who rhyme nest to Scram. He ain't bad on the mic, but together with that kind of guests, he wins definetly, coz they give us a full range of topics: street, bragga, ego trip... Who we got here? Not a full list, they are too many, but check the following: Tragedy Khadafi, Saigon, Nature, Sean Price, Noreaga, Papoose, Sauce Money, Havoc, Ali Vegas, Drag-On, Immortal Technique, Sadat X... The most known. Damm, this is good!


Real Talk
Oughta Know
Let Me In

środa, 26 lutego 2020

POPEK I GOŚCIE – Monster

  [Prosto 2013]  

* Popek to postać bardzo szczególna na naszej scenie. Jedni określają to mianem cyrk, inni się jarają - dość, że jest to bardzo barwny rapper, zwłaszcza, jeśli patrzysz na jego ciało :P Mniejsza o to, zajmimy się raczej drugim jego krążkiem. Chociaż tu też mam mieszane uczucia. Z jednej strony to album perfekcyjnie wyprodukowany, soczyście grajmowy, mimo, że robili go i Polacy (Matheo i PAFF) i Brytyjczycy (Porchy i Steel Benglez). Muzyka brzęczy, wierci dziury w uszach elektroniką, ale czasem ociera się wręcz o klasyczne brzmienia. Fani grime będą zachwyceni (dla nich jest płyta z instrumentalami). Do tego dużym plusem są goście. Polskich można się spodziewać, choć może nie wszystkich: jest Sobota, Rena, Wini, Sokół, Paluch, Borixon, Słoń i oczywiście kolesie z Firmy: Bosski Roman i Tadek. Do tego, że na płytach Popka pojawiają się gwiazdy to już się przyzwyczailiśmy - tu akurat, poza koleżkami z Wysp typu Hijack Hood i Porchy, którzy występują z Popkiem nagminnie, jest też Wiley! Z drugiej strony zaś popkowe rapsy są dość proste, by nie rzec prostackie i choć pomysły ma niezłe, nie zawsze słucha się tego z przyjemnością. Ale w sumie na tej płycie Popka jest najmniej. Co ciekawe, płyta pokryła się złotem nie tylko w Polsce, ale też w... Czechach i na Słowacji. W Anglii już nie... 

* Popek is a kinda specific person on our rap scene. Some call it a circus, some get lit wid it - it is just a colorful rapper, especially when you look at his body :P Doesn't matter his appearance, let's get to his second album and I have mixed feelings about that. Firstly, it is perfectly produced, juicy and grime - even if it was made by Polish producers, Matheo and p.a.f.f. and British (Porchy and Steel Benglez). The music rings, drills holes in the ears with electronics, but sometimes it comes close to classic sounds. Grime fans would be delighted (there's an instrumental version included). And there are some great guests. You can expect most of Polish rappers: Sobota, Rena, Wini, Sokół, Paluch, Borixon, Słoń and of course Popek's freinds from Firma: Bosski Roman and Tadek. We could also get used to the fact, that there are some famous people on Popek's albums - here, apart from British rappers Hijack Hood and Porchy, there's also Wiley! On the other hand the raps are rather churlish and even if the ideas are nice, not every song is pleasent. But, to be honest, there's the least of Popek here... Anyway, the album quickly went gold in Poland and even in Czech Republic and Slovakia - but not in England...



Pain Be My Guest
Ja Robię Muzę, Ty Płaczesz
My Music

wtorek, 25 lutego 2020

LITTLE BROTHER – The Minstrel Show

   [ABB 2005]

* Po 'The Listening' byłem raczej zajarany dokonaniami zespołu, więc druga płyta również weszła jak ręka w rękawiczkę. Sam pomysł na płytę jest niezły, czyli zrobienie jej w stylu popularnego w Stanach 'minstrel show', ale na zasadach telewizyjnego programu. To swoisty pastisz na typowe czarnoamerykańskie programy rozrywkowe - i jest to doskonała rozrywka. Nie tylko dzięki zabawnym skitom, ale również dzięki muzyce i rapperom. Beaty zapodane przez 9th Wonder, Khrysis i Holendra Nicolay to absolutny majstersztyk - Anglicy mają na to ładne słowo: soulful (duszne?). Mnóstwo pięknych sampli zapętlonych na perkusjach, świetny klimat - nic, tylko słuchać. A i Rapper Big Pooh i Phonte sroce spod ogona nie wypadli i nie tylko potrafią rymować, ale i ich stylistyka jest nienaganna. Bardzo lubię ten album, bawię się świetnie wraz z artystami i zastanawiam się: lepszy jest 'The Listening', czy 'The Minstrel Show'...? 

* After 'The Listening' I was rather happy with the band releases, so the second album also came clearly as a hand into the glove. The idea for the concept is great - it was about making a popular in the USA 'minstrel show', but turned into a tv program. It's a kinda joke on typical Black American shows - and it is great entertainment indeed. Not only because of funny skits and due to the music and rappers. Beats made by 9th Wonder, Khrysis and Nicolay from The Netherlands are total championship - there's one brilliant word for that: soulful. Plenty of beautiful samples looped on the drums, nice vibe - just made to listen. And Rapper Big Pooh and Phonte didn't come out off that bird's ass and they can rhyme with excellent style. I like this album very much, I enjoy it together with the artists and I am wondering which one is better: 'The Listening' or 'The Minsterl Show'...?



Lovin It
All For You
Cheatin'

poniedziałek, 24 lutego 2020

NENEH CHERRY – Homebrew

   [Virgin 1992]

* Na początku lat 90 Neneh Cherry, szwedzka rapperka i piosenkarka, była niezwykle popularna: 'Buffalo Stance' leciało do upadłego wszędzie. Po kilku latach Neneh wróciła z drugim krążkiem i klimat się diametralnie zmienił. Cherry porzuciła hip house i weszła w klimaty hiphopowo-jazzowo-triphopowe. Brzmi to bardzo przyjemnie i to z każdej strony. Pod względem rapowym przede wszystkim - dwa kawałki robił Gangstarr, a na 'Sassy' rymuje gościnnie Guru i jest to bardzo dobry numer. W części maczał palce Geoff Barrow z Portishead, nic dziwnego, że słychać echa tripowe. No i, jako córeczka tatusia (jak i ojczyma), znanych muzyków jazzowych, nie omieszkała wrzucić tu sporo jazzu, funku i tym podobnych brzmień. Krążek bardzo eklektyczny, ostatni hip hopowy w jej dorobku.

* In the beginning of the 90s Neneh Cherry, a Swedish rapper and singer was highly popular: 'Buffalo Stance' was a power play everywhere for a long time. A few years later Cherry came back with her second album and the vibe changed drastically. Cherry left hip house and she entered a hiphop-jazz-triphop style. It sounds nice and from each and every angle. Especially considering hip hop - two tracks were made by Gangstarr and on 'Sassy' she rhymes together with Guru and it is just a splendid track. Part of the whole thing was made by Geoff Barrow of Portishead fame, no wonder it sounds triphoppish. And, as a daughter of her father (and a step father), well known jazz musicians, she put a lot of jazzy vibes, funk and similar sounds here. The album is very eclectic, but a last hip hop record from Neneh.



Sassy
Buddy X
I Ain't Gone Under Yet

niedziela, 23 lutego 2020

SHAQUILLE O'NEAL – Respect

   [T.W.Is.M 1998]

* Shaq może nie jest świetnym rapperem, ale ma charyzmę i głos, a do tego otacza się ludźmi, którzy wiedzą, jak wyprodukować rapowy album. Piąty krążek (liczę wraz z 'Best Of...') wyszedł już w jego własnej wytwórni i w zasadzie jest bardziej przeglądem wykonawców związanych z labelem, niż samego Shaq'a. Dlatego oprócz kawałków hip hopowych mamy tu też trochę r&b w samym środku, co niepotrzebnie spowalnia płytę. Bo pomiędzy pościelówkami i mainstreamem mamy tu trochę perełek, zwłaszcza te parę kawałków, które wracają nas do Złotej Ery. Brzmi to nieźle, tym bardziej, że część beatów zrobili DJ Quik i Clark Kent. Sam Shaq nie wyważa żadnych drzwi tekstami, ale ma głos. Wraz z nim jest nowy nabytek T.W.Is.M. - Peter Gunz, jest również Quik, Sauce Money, Loon, Deadly Venoms, Sonja Blade, Kobe Bryant... Jest miło i sympatycznie, ale to nie jest wybitna płyta. Poprzednie były lepsze, zwłaszcza pierwsze dwie. 

* Shaq may be not the best rapper, but he's got a voice and charisma and he is surrounded by the people who know how to make a good rap album. His fifth album (counted with 'Best of...') was released by Shaq's own label and it is actually a survey of his labelmates than his particular album. So, apart from rap msongs we have also some r&b tracks, which slow the pace down unnecesarily. Because among some love songs and mainstream hits there are real gems, bringing us back to the 90s. It sounds nice, some of the beats were made by DJ Quik and Clark Kent. Shaq doesn't show anything new with his lyrics, but he's got that voice. Together with him we have T.W.Is.M new member - Peter Gunz, we also have DJ Quik, Sauce Money, Loon, Deadly Venoms, Sonja Blade and Kobe Bryant... It's nice and pleasent, but it ain't a dope ass record. The previous ones were better, especially the first two.


The Way It's Goin' Down
The Bomb Baby
3X's Dope

sobota, 22 lutego 2020

CHRIS BROWN X TYGA – Fan Of A Fan (The Album)

   [Young Money 2015]

* Lubie Tygryska, to jeden z przyjemniejszych nowoszkolnych rapperów. Za to Chris Brown zupełnie mnie jakoś nie obchodzi. I taka właśnie jest ta płyta. Dwanaście numerów, z czego połowa średnia, a połowa całkiem fajna. Po dwóch znanych i bogatych nazwiskach można było się spodziewać czegoś niezłego, ale nazwiska same nie grają. Brakuje tu pomysłu na album: to tylko parę nowoczesnych bangerów, stereotypowe rapsy Tyga i śpiewy Chrisa, które zbyt przypominają czasem R.Kelly. Jest paru gości, którzy wnoszą świeży powiew: Ty Dolla $ign, 50 Cent, Pusha T, Boosie, czy Schoolboy Q. Ogólnie to dziwki, samochody, szampan i dulary. Nic szczególnego.   

* I like Tyga, he's one of the nicest new school rappers. But actually I don't care about Chris Bworn. And this is that kind of album. Twelve songs, half is mediocre and half is quite good. You can expect something special from two big names, but the names just don't play. It lacks a good idea for that album: just a few modern bangers, stereotypical Tyga's raps and Chris's vocals - resembling R. Kelly too much. There are a few guests, that bring some fresh air: Ty Dolla $ign, 50 Cent, Pusha T, Boosie or Schoolboy Q. Generally: hoes, cars, champagne and dollas. Nothing special.


Ayo
Bitches N Marijuana
D.G.I.F.U


piątek, 21 lutego 2020

D-BO – Deo Volente

    [ersguterjunge 2005]

* D-Bo, niemiecki rapper związany z obozem Bushido, jest jednym z nielicznych 'oryginalnych' Niemców w tej grze. To jest jego drugi album, prawie w całości wyprodukowany przez niego samego. I, zgodnie z tytułem ('Oby Bóg tak sprawił'), wplótł w teksty sporo odnośników do Biblii i wiele własnych przeżyć (co nie znaczy, że są grzeczne - zwłaszcza Bass Sultan Hengzt sobie folguje...:P). To album bardzo natchniony, nieco pompatyczny i mocno refleksyjny. W zasadzie wszystko, co tu dostaliśmy, jest po prostu ok. Podkłady nie oszałamiają, ale w gruncie rzeczy są porządne. D-Bo również płynie nieźle, teksty nie są złe - wszystko jest porządne. Taka typowa, niemiecka rzemieślnicza płyta.

* D-Bo, German rapper affiliated with Bushido's camp, is one of not many original Germans in this game. This is his second album, mostly produced by himself. And according  to the title (Let the God make it), he inserted a lot of Bible aspects and his own life experiences (but it doesn't mean they are nice - especially Bass Sultan Hengtz lets it all out... :P). The album is kinda inspired, a bit pathetic and reflective. Actually everything we have here is just ok. The beats are average, they are just simply well. D-Bo flows on, the lyrics ain't bad - everything is ok. Just a typical, German album.


Anders
Tausend
Ganz Allein


czwartek, 20 lutego 2020

TWISTA – The Day After

    [Atlantic 2005]

* Kiedy dwa poprzednie albumy Twisty poszły w platynę, jego piąty krążek okazał się nieco inny. Twista zrezygnował z usług wieloletniego kolaboranta, The Legendary Traxter, a zastąpił go młodszymi producentami. Większość beatów zrobił Toxic, ale jest tu i Scott Storch, Mr. Collipark aka DJ Smurf, czy The Neptunes. Rzeczywiście, część kawałków jest jakby nieco rozwodniona, ale część bije jak za dawnych czasów klimatem wywołującym niepokój oraz kaskadową nawałą rymów Twisty. On może nie ma najlepszych i najciekawszych tekstów, ale styl i technikę ma nieprawdopodobną. Przy tym goście: Pharrell, Lil Kim, Juvenile, Snoop, Mariah Carey i inni robią również dobrą robotę. I może ten album otrzymał tylko złoto, ale i tak recenzje były dobre - bo i płyta jest to naprawdę porządna. 

* When two previous Twista's albums went platinum, his fifth album showed a different face. Twista got rid of his all-time producer, The legendary Traxter, and he replaced him with younder beatmakers. Most of the beats were made by Toxic, but we also have Scott Storch, Mr. Collipark aka DJ Smurf or The Neptunes. Fo real, some songs seem to be watered down, but the rest of them whips yo ass with a danger mood and cascades of rhymes. Maybe he ain't got the best and the most interesting lyrics, but the style and technique are incredible. And the guests: Pharrell, Lil Kim, Juvenile, Snoop, Mariah Carey and others do the job. And probably the album recieved only gold, but the reviews were good - because the album is really solid.


Check That Hoe
Heartbeat
I'm A Winner

środa, 19 lutego 2020

MC SILK – Love Against The Machine

   [All Saints Music 2011]

* O Silku usłyszałem, kiedy coraz bardziej popularne robiły się w sieci jego filmiki, w których rapował jak karabin maszynowy. Robiło wrażenie, owszem. Ale w sumie zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem jego płytę oficjalnie w sklepie - nic na to nie wskazywało. Co więcej, to wydawnictwo trzypłytowe! Pierwsze dwie to nowy materiał plus remiksy, trzecia zaś to wideo i płyta w plikach. Przyznam, że pierwszy odsłuch mnie nie powalił - a wręcz odrzucił, drugi więc miałem wiele lat później, czyli niedawno, kiedy postanowiłem ten album odkurzyć, bo nic nie pamiętałem. I po latach brzmi to znacznie lepiej. Silk nie jest tym znanym z sieci pędziwiatrem - rymuje zupełnie normalnie: po polsku i po angielsku. Przy czym ten drugi wcale nie jest gorszy i brzmi to porządnie, jeden z niewielu przykładów, że Polak bez bólu może rapować po angielsku. A i teksty są ok, nawet te angielskie. Muzyka zaś to wypadkowa wszystkiego: bum bapu, electro, folku i czego tam sobie jeszcze chcesz - jest nawet beatbox. I w gruncie rzeczy to płyta przyjemna. I pewnie teraz do niej wrócę.

* I heard about Silk when he started being more and more popular  on youtube, rappin faster than a machine gun. It was impressive, fo real. But actually I was surprised to see his album in the stores - I hadn't heard anything about that. What's more - it was 3 cd release! First two discs cointain new material plus remixes, the third part was videos and mp3s. I must admit that the first listening didn't make an impression on me - I was dissappointed. So the second listening was many years later, actually lately, when i decided to refresh this album, because I didn't remember anything. And after those years it sounds much better. Silk ain't that fastrapping emcee from the net - he spits quite normal: in Polisj and English. But the second language ain't worse and it sounds right, one of not many examples that Pole can rhyme in English with no pain for the ears. And the lyrics are ok, even those English ones. Music is a mixture of everything: boombap, electro, folk and whatever you want - even beatbox. So generally, it is a pleasant record. I'll probably come back to it.  


Love Against The Machine
Mak Sylk
Made In Love

wtorek, 18 lutego 2020

MR. 44 – Birth Of An MC

   [Hustle Nations 2008]

* Cleveland zwykle kojarzy nam się z Bone Thugs, ale czy ktoś słyszał kiedyś o gościu zwanym Mr. Fo-Fo, aka Mr. 44? Pewnie nie, bo ja też nie wiedziałbym, kto zacz, gdybym nie kupił za 10 złych jego płytki. A co znajdziemy w środku? Oszczędnie potraktowana okładka nie zdradza zbyt wielu szczegółów. Ale muzyka jest również dość oszczędna - to podziemne podkłady z niewielką ilością instrumentów. Ale za to rapper jest naprawdę na miejscu. 44 to rapper, który ma ogromny szacunek do korzeni, do techniki i przekazu. Wykłada prawidła kultury, łaje kiepskich i sprzedajnych raperów i żali się, że jego ukochana muzyka schodzi na psy. I przyznać mu trzeba, że ma wiele racji. Bardzo udany debiut, choć zupełnie nieznany. 

* Cleveland usually comes to mind with Bone Thugs, but has anyone ever heard about a guy called Mr. Fo-Fo aka Mr. 44? Probably not, because I wouldn't have known who dat, if I hadn't bought his record for 2 euro. What is inside then? Modest cover doesn't let u know about the details. But the music is quite modest as well - these are underground beats with not many instruments. But the rapper is really on point. 44 is a rapper who has a great respect for his roots, technique and message. He tells you the deal, beats the wack and complains that his beloved music is loosing it. And we have to admit that he's right. A very good debut, but completly unknown.



The album shared in files

poniedziałek, 17 lutego 2020

HAMMER – The Funky Headhunter

  [Giant 1994]   

* Po głośnej porażce 'Too Legit To Quit' Hammer przysiadł i jego piąty album zaskoczył. Po pierwsze okładką: ubrany na czarno, skromnie, klęczy na jakimś żelastwie. Dwa, że za płytę odpowiadają The Whole 9, Teddy Riley i niejako Dogg Pound, czuwając nad brzmieniem - to pokłosie współpracy Hammera z Death Row Records i niewydanej płyty dla tego labelu. Poza tym duże zdziwienie wywołał nowy image Hammera: zero błyszczących firanek, ale styl gangsta i mack prosto ze szkoły Goldiego. WAT? G-funk od Hammera? No cóż, muszę przyznać, że mimo sprzeczności, obiektywnie rzecz biorąc, mnie wzięło. Fantastyczne, funkowe brzmienie jest naprawdę z górnej półki. A Hammer, choć może mało wiarygodny, to jednak radzi sobie bardzo porządnie. Fajne refreny, doskonałe podkłady, porządny klimat - mimo kontrowersji album poszedł w platynę. I do dziś pozostaje moim ulubionym albumem Hammera - a mam do niego (Hammera znaczy) duży sentyment - w końcu to od niego zacząłem słuchać hip hopu.    

* After a huge fail of 'Too Legit To Quit' Hammer sat down and his fifth album surprised many. First, the cover: he kneels on some steel parts wearing black and modestly. Secondly, he album was produced by The Whole 9, Teddy Riley with some help of Dogg Pound - theis is the result of Hammer's cooperation with Death Row and his unreleased album for them. The third thing was a new image: no shiny suits, but the gangsta look and mack straight from the Goldie school. WAT? G-funk from Hammer? Well, I must say that, apart from the contradictions, objectively - I was delighted. Fantastic, funk sound is really top notch. And Hammer, maybe not so credible in that role, he's doing fine. Nice hooks, great beats, solid vibe - despite the controversy, it went platinum. And it is still my favourite Hammer's album - and I have (I mean for Hamer) a lot of sentiment - I started being dedicated rap fan from him. 


Pumps In A Bump
It's All Good
Don't Stop

niedziela, 16 lutego 2020

KYPER – Tic Tac Toe

   [Atlantic 1990]  

* Zawsze uważałem, że wiem niemal wszystko o tym, co wychodziło na przełomie lat 80 i 90. Ale im głębiej grzebię w płytach, tym głupszy się okazuję być. Bo oto Kyper z Baton Rouge, którego singiel 'Tic Tac Toe' z tego albumu, drugiego w dyskografii, sprzedał się w ilości miliona sztuk, a ja usłyszałem o nim, kiedy przez przypadek nabyłem ten krążek w ciemno parę lat temu... Ta płyta zaś to specyficzna mieszanka Miami Bass i electro, coś pomiędzy 2 Live Crew, a Egyptian Lover i World Class Wreckin Cru. Teksty traktują głównie o seksie, a muzyka to elektroniczne dźwięki z mnogością sampli. Płyta cofa nas o parę lat wstecz w stosunku do swojego wydania, jednak brzmi nieźle.     

* I always believed that I know almost everything about what was being released at the break of 80s and 90s. But the deeper I go into that matter, the less I know and the more stupid I am. Because here we have Kyper from Baton Rouge, whose single 'Tic Tac Toe' off this album, second in his discography, was sold in million copies and I heard about him only when I bought his album as a blind cop just a few years ago. This record is a unique mixture of Miami Bass and electro, something between 2 Live Crew and Egyptian Lover and World Class Wreckin Cru. The lyrics are about mostly sex and music is electric sounds with plenty of samples. The record brings us back a few years before it was released, but it sounds nice tho.



Tic Tac Toe
Conceited
What Gets Your Body Hyped

sobota, 15 lutego 2020

HELL RELL – Black Mask Black Gloves: The Ruga Edition

    [Babygrande 2008]   15

* Ten członek Diplomats, Hell Rell, stoi zazwyczaj nieco z tyłu, ale to nie znaczy, że jest mniej wartościowym graczem. Na swojej drugiej solówce pokazuje, że stać go na sporo. Niemniej jednak czy ta płyta jest świetna? Nie, raczej nie, zaledwie porządna. Głównie z powodu samego Rell'a: jako rapper ma swój styl i nie ma co narzekać na technikę, ale teksty, traktujące głównie o podbojach panien, hustlowaniu i bieganiu z gnatem to nic nowego - wręcz przeciwnie, są mocno wtórne. Podkłady zaś również są zróżnicowane: część jest świetna i naprawdę daje po uszach, ale niektóre beaty męczą. Płyty można posłuchać, jest ok. Ale jeśli szukasz lirycznych fajerwerków, czy niezapomnianych podkładów, to raczej zły adres.

* This Diplomats member, Hell Rell, usually stays behind, but it doesn't mean he is worth less playa. On his second solo album he shows that he is able to do something more. But is this record dope? Nah, rather not, at least solid. Mostly because of Rell himself: as a rapper he has his own style and no need to complain about his skills, but the lyrics, telling us stories about the girls, hustlin' and running with his fofo that ain't nothing new - oppositely, u heard it all. The beats are also varied: some of them are bangin and hit yo ears right, but some beats are just sooo tiring. The album is listenable, why not. But if u search for lirical heat or incredible music - that's a wrong address.



Get Ready
I Luv Stuntin
Take An Oath

piątek, 14 lutego 2020

LA FABRICA – Dale Morena

   [Silver Port 2006]   

* Może i nie jest to najwybitniejszy przedstawiciel sceny z Dominikany, ale niewiele rapu czystej krwi tam wychodzi. W większości to kolesie grający wszelkie odmiany muzyki karaibskiej, podanej w hip hopowym sosie. A tu dzieje się jeszcze więcej, bo to płyta przeznaczona głównie do tańca. Mamy tu więc klubowe betony, które ruszają ciałkami na całych Karaibach. W pewnej części brzmi to nieco jak ichnie disco-polo i trudno temu zaprzeczyć, ale czasem wchodzi jakiś latynoski hip-house, czy ragga. Od mieszanki stylów można w sumie dostać zawrotu głowy. Na pewno nie jest to album, który wejdzie każdemu - takie klimaty trzeba po prostu lubić. Ja traktuję to jako ciekawostkę z egzotycznych krain w mojej kolekcji.   

* Maybe it ain't the most valuable representative of scene in dominicana, but there's not too much real rap goes out there. Mostly, there are guys who play all kinds of Carrabean music in hip hop sauce. And here there's even more, because the record is dedicated to dance. So we have some dance club bangers that move them bodies in the whole Carrabean. Sometimes it sounds as tainted disco for the villages, but sometimes it goes into latino hip-house or ragga. you can get dizzy from the mix of styles. For sure, it's not an album for everyone, you gotta like it. I treat it as a kind of curiosity from an exotic country in my collection.



Dale Morena

czwartek, 13 lutego 2020

RAGGASONIC – Raggasonic

    [Virgin 1995]  

* Francuzi czują tę muzykę - może dlatego, że większość artystów z Francji jest... de facto skądinąd. Tak jak Big Red i Daddy Mory: Mali, Martynika... Nic dziwnego, że wiedzą, jak robić ragga, bo przecież nie samym rapem Francuzi się zajmują. To ich debiut, gdzie wspierają ich m.in. NTM. W zasadzie, gdyby nie francuski język, ciężko byłoby się zorientować, że to nie jamajscy toasterzy. Muzyka brzęczy od rozmaitych bębnów, sample pochodzą z najlepszych regałowych i funkowych nagrań, a brud na trakach jest taki, jak w Kingston na przedmieściach. Bardzo fajny, bujający album w mocno złotoerowym brzmieniu.

* French people feel the music - maybe becuase most of French artist come from... outside. Just as Big Red and Daddy Mory: MAli and Martinique... No wonder they know how to make ragga, because there's not only hip hop at French scene. This is their debut album, where they get support from legendary NTM. Actually, if they didn't toast in French, you could get an impression that they are Jamaicans. The music buzz from different drums, samples come from best reggae and funk songs and the dirt on them tracks is like Kingston suburbs. Very nice, rockin album in Golden Era sound.

Aiguise Comme Une Lame
J'Entends Parler
Les Riches

środa, 12 lutego 2020

MOS DEF – Black On Both Sides

   [Rawkus 1999]   

* Kto słuchał rapu jeszcze w latach '90 na pewno kojarzy label Rawkus i ich mocne wejście na rynek. Mos Def był jedną z żelaznych pięści tej stajni - jego debiut położył scenę na łopatki. I, powtarzając tysiące opinii, tak własnie powinien brzmieć hip hop. Soczyste, klasyczne, pełne soulowego wajbu podkłady od samej śmietanki producentów (Premier, Diamond D, 88-Keys, Ayatollah, Psycho Les, Ali Shaheed, Mr. Khaliyl...) to majtersztyk. Muzyka płynie i niesie, naprawdę dzieło sztuki. A i przecież sam Mos nie występuje tu dla dekoracji, rymuje bardzo mądre wersy i choć czasem są one dość przewidywalne i najbardziej oczywiste, to jednak mają dużą siłę. Wspomagają go tu Busta Rhymes (który trochę kradnie show prawdę mówiąc), Talib Kweli i Q-Tip, dający taki klimat Native Tongues. W sumie nie ma tu na co narzekać - jedna z najlepszych płyt '99.   
* Those who were listening to hip hop in the '90s they probably know Rawkus and their big impact on the market. Mos Def was one of those iron fists of the label - his debut made k.o. on them other rappers. And, repeating thousands of reviews, this is how hip hop should sound. Juicy, classic, soulful beats from the creme de la creme of the producers: Premier, Diamond D, 88-Keys, Ayatollah, Psycho Les, Ali Shaheed, Mr. Khaliyl. The music flows on, it is a real work of art. And Mos Def himself ain't here to be a decoration - he rhymes very clever and even if his bars are sometimes predictable and obvious, they have much power. Def, supported by Busta Rhymes (who steals the show here), Talib Kweli and Q-Tip giving Native Tongues vibe. Ain't no place to complain - one of the best albums in '99.



Hip Hop
Ms Fat Booty
Umi Says

wtorek, 11 lutego 2020

DJ SMURF And P.M.H.I. – Versastyles

   [Wrap 1995]

* Kim jest koleś o głupkowatej ksywce? Cóż, DJ Smurf to dziś szanowany południowy producent, znany pod pseudonimem Mr. Collipark. To jego debiut, a nagrał swoich własnych płyt z 6, z czego dwie z P.M.H.I. - czyli z MC Shy D i Gangsta Trick. Smurf robił muzykę, we trzech tu rapują, czasem wspomagani jeszcze przez Kool-Aid i Tha Rhythum. Co tu mamy? Głównie Bass Music, ale pojętą bardzo szeroko, z mnóstwem sampli i pętli z najlepszych funkowych kawałków. Już tu słychać, że Smurf ma nosa do fajnych traków - a te przenoszą nas do złotej ery w bardzo przyjemny sposób. Lirycznie może nie jest wybitnie: seks, gangsterka i imprezki, i to bez żadnego nowatorskiego podejścia. Niemniej jednak album jest całkiem niezły, zwłaszcza, jeśli się lubi brzmienie ATL i Miami Bass.  

* Who's that guy with goofy moniker? Well, DJ Smurf is today a respected southern producer, known as Mr. Collipark. But this is his debut and he made six own records - including two with P.M.H.I. - which means it was with MC Shy-D and Gangsta Trick. Smurf made the music, they all rap, sometimes supported by Kool-Aid and Tha Rythum. What do we have here? Mostly Bass Music, but in a very wide sense, with plenty samples and loops from the best funk songs. You can easily hear that Smurf has got some talent in finding nice tracks - the beats bring us back to the Golden Era in a very pleasent way. Lyrically it ain't too exclusive: sex, gangsta and parties without any new approach. Anyway, the album is quite dope, especially, if you like ATL sound and Miami Bass. 




Lower This Bitch
Malice
Bet Dat Down

poniedziałek, 10 lutego 2020

BLACK MILK – If There's A Hell Below

   [Computer Ugly 2014]

* Tego rappera śledzę już od pierwszego albumu, bo jest to gość, który ma ogromny potencjał. Słychać to wyraźnie na jego szóstej płycie, którą kupiłem niedawno, bo na jakiś czas straciłem Milk'a z radaru. Ale nadrabiam z nawiązką, bo jest co! Produkcyjnie Milk wspiął się na bardzo wysoki poziom - od pięknego truskoolu: jazzującego, funkowego, Black Milk przechodzi do lekko kombinowanych podkładów, które brzmią naprawdę wybornie. Ale rappera słucha się dobrze nie tylko wtedy, kiedy robi muzę, ale również wtedy, gdy chwyta za majka. Zwłaszcza, jak wspomagają go Bun B, Blu, Pete Rock, Guilty Simpson, czy Sean Price. Może te historie nie są mocno ambitne, ale nie ma co narzekać. To świetny album w klimacie Detroit - według mnie, jeżeli nie najlepszy produkt Black Milk'a, to blisko topu.

* I've been following this rapper since his first album, because it is a guy who has some great potential. It is too clear at his sixth album, which has been bought by me just lately, because I lost Milk off the radar for a moment. But I just come up with that, because he's worth it. Production from Milk is top notch - from beautiful tru skool: jazzy, funky, he comes to arranged tracks, that sound really nice. But it is good to listenj him not only when he produces, but also to his bars. Especially, whe he is supported by Bun B, Blu, Pete Rock, Guilty Simpson or Sean Price. Maybe the stories ain't too ambitious, but no need to complain. This is a great album in Detroit vibe - imho, if that's not the best Milk's work, it gotta be pretty close to the top.  


Hell Below
What It's Worth
Scum

niedziela, 9 lutego 2020

JIN THE EMCEE – 100 Grand Jin

   [Draft 2006]

* Bez wątpienia, to najlepszy Chińczyk w tej grze. Co z tego, że z Miami. Pierwszy chiński rapper u majorsa. Jego czwarta płyta jest w sumie mixtape'm, ale nie szkodzi, w niczym nie umniejsza to jej wartości. Bo przyznam, że to świetny krążek. O ile niektóre podkłady znamy skądśinąd (w końcu to mixtape, tak?), to i tak wszystko tu brzmi dobrze, piękny bum bap do kiwania głową. Ale i tak pierwsze skrzypce gra tu sam Jin. Ma bardzo czysty styl rymowania, każde słowo wyraźne i zrozumiałe - to bardzo dobrze, bo można w pełni docenić jego liryczne skillsy. Większość kawałków to piętnowanie tego, co dzieje się w biznesie rapowym (włącznie ze słabymi rapperami - piosenki 'Fuck Jay-Z' nie bierzcie jednak na poważnie), rzadziej o swoim życiu i rodzinie. Ale każde słowo jest przemyślane i ma siłę. Jin wraz z podkładami tworzą niezapomniane słuchowisko. Świetna płyta - jak zresztą każda od Jin'a.

* No doubt, this is the best Chinese in the game. It doesn't matter that he comes from Miami. The first Chinese at major's. His fourth album is actually a mixtape, but it is not important, it doesn't decrease its value. Because I must admit that it is a very good album. Well, some beats may be known from somewhere else (it's a mixtape, right?), but it sounds right, a good ol boombap to nod your head. But the main role belongs to Jin anyway. He's got a very explicit style of rappin, every word is clear and understandable - it's good, because you can admire his lyrical skills that way. Most of the tracks tall about shitty things going on in the rap game (including weak rappers - but just don't take the song 'Fuck Jay Z' too seriously), more rarely about his life and family. But every word is thoughtful and it's strong. Jin together with those beats make unforgettable listening. Excellent album - just as all of them from Jin.



100 Grand Jin
The Ambassador
Mass Appeal

sobota, 8 lutego 2020

MC ORHAN – Hasret

  [Swissturk 2010]

* Szwajcaria jest taka mała, a tyle na jej scenie jest różności! Nie tylko stylistycznie, ale przede wszystkim językowo. Rymują tam głównie po francusku i niemiecku (znaczy, w jego szwajcarskiej wersji, co nie zawsze jest zrozumiałe), ale są też wykonawcy, którzy używają angielskiego, włoskiego, albańskiego, czy tureckiego. I Orhan właśnie rymuje i śpiewa po turecku - podobno jest pierwszym emce, który odważył się rymować właśnie w swoim języku tureckim i to już w 1985! Dodaje do tego niemiecki i trochę angielskiego - ale są jeszcze goście z Niemiec i Belgii (tu z kolei Lil Cile jedzie po flamandzku). Istna wieża Babel. Muzycznie jednak płyta nie przekonuje - za dużo tu pop rocka, za mało prawdziwego hip hopu, choć jest i beatbox i skrecze i rymowanie. Zespół instrumentalistów jednak brzmi niczym Budka Suflera, co sprawia, że brzmi to nieco dziwacznie. Ale jeśli rozważymy, że jako swoje inspiracje podaje Ice T, Run DMC i Tone Loc, którzy nie stronili od cięższych brzmień, może to nic dziwnego. Jednak nie każdy z kawałków na drugiej płycie rapera jest choćby w porządku. Taka podróż ze Stambułu do Bazylei z gitarą na plecach. Średnie jak dla mnie.   

* Switzerland is a small country, but the rap scene is full of varieties! Not only according to style, but mostly to languages. They rhyme there in French and German (well, Swiss version of German, which is quite hard to understand), but there are some artists using English, Italian, Albanian or Turkish. And Orhan rhymes and sings in Turkish - they say he is the first emcee to rhyme in Turkish since 1985! He adds som eGerman and English - there are guests from Germany and Belgium (Lil Cile raps in flamish). Total Babel tower. Musically it doesn't convince me - too much pop rock, too little of real hip hop - despite beat box, scratches and rhyming. The band plays live instruments, but it sounds like Rod Steward company, a bit weird. But if we consider, that Orhan says his inspiration is Ice T, Run DMC and Tone Loc, who are not afraid of harder sounds, maybe there's nothing strange here.But not every song here is at least ok. A journey from Stambul to Basel with a guitar on the strap. Average.



Hasret
Böylemi
Tinerci Çocuk

piątek, 7 lutego 2020

PRS UDR – Północno Wschodni Front

  [UDR 2013]

* Pewnie bym tej płyty nigdy nie kupił, gdyby nie to, że... jej nie kupiłem. Dostałem ją w jakimś barterze w zamian za inne płyty - nie miałem tego krążka, więc dorzuciłem, a co. Peres to kumpel Non Koneksji z Białegostoku, członek kolektywu Urodzeni Do Rapu. To taka zwyczajna uliczna płyta, pełna mądrości życiowych i nie wyróżniająca się zupełnie niczym. Wiecie, te smętne skrzypce, ciężki bas i mocny przekaz. Nie no, muza nie jest zła akurat, a rymy... Są dość oczywiste i łatwo przewidywalne. Gościnnie jest Nizioł, Egon, czy Lukasyno. Zwyczajna średnia krajowa.  

* I'd never buy that record, but... I didn't buy it. I got it as a barter for other albums - I hadn't had this one yet, so I decided to take it as well. Peres is a friend of Non Koneksja from Białystok, he is a member of Urodzeni Do Rapu squad (Born To Rap). This is yo average street record, full of morals and it doesn't stand out at all from other albums of this genre. You know, sad violins, deep bass and message. Well, the music ain't that bad and the rhymes... They are too obvious and easy to predict. Featuring Nizioł, Egon, Lukasyno. Polish average.




Zawsze Chciałem Być W Porządku
Tak To Widzę
Złe Intencje

czwartek, 6 lutego 2020

MR. LEE – I Wanna Rock Right Now

   [Jive 1992]

* Pamiętam Mr. Lee z jakiś pirackich składanek z rapem z lat 90-91 - nie pamiętam tytułu, ale chyba to było 'Get busy'... Tymczasem to już drugi album tego producenta i DJ, a także rappera z Chicago. Niewielu to pewnie pamięta, ale ten koleś był pionierem hip-house, który królował nie tylko w Stanach, ale również (a może przede wszystkim) w Europie, co skutkowało wysypem takich wykonawców, jak Snap!, Technotronic, Dr. Alban i setki podobnych. Tak, to on jest za to odpowiedzialny! :D Zatem mamy tu sporo house połączonej z rapem, mnóstwo funkowych sampli - bardzo oczywistych i oklepanych, ale z nowymi aranżacjami, no i większość rzeczy tu jest stworzona do tańca. Co ciekawe, mimo, że mało osób kolesia kojarzy, to bardzo wzięty producent i wciąż robi sporo rzeczy dla znanych wykonawców, choć rzadko staje za majkiem. Niemniej jednak jego druga płytka ma strony mocniejsze i słabsze - chyba pierwsza była lepsza...

* I remember Mr. Lee from kinda bootleg compilations with rap in '90-'91 - I don't remember the title, but it was probably 'Get busy'... This one is the second album from this chicago producer, DJ and a rapper. Probably not many remember, but this guy was a pioneer of hip-house, which was taking over the parties all over the world - especially in Europe, so it resulted in creating many acts like Snap!, Technotronic, Dr. Alban and hundreds of followers. Yes, he's responsible for that! :D So we have here a lot of house mixed with rap, a lot of funk samples - very obvious and played out, but with new arranges - and most of the tracks are for the dancefloor. And what's interesting, even if u don't know his name, he has become a popular producer and he still makes tracks for many popular artists - even if he seldom stays behind the mic himself. Anyway, his second album has some stronger and weaker points - I guess his debut was better...



Take Me Higher
Get Busy
Mo Funky Stuff

środa, 5 lutego 2020

ROOTS MANUVA – Brand New Second Hand

   [Big Dada 1999]      

* W twórczość Manuvy wprowadził mnie Peesiks, który strasznie jarał się ta płytą. Kiedy ją usłyszałem, wiedziałem dlaczego! Przegrałem ja sobie na kasetę, potem na CDr kiedy miałem już możliwość (z kolorową, skserowaną okładką - legitnie!), aż wreszcie kupiłem oryginał. Bo warto! Jest to jedna z najlepszych płyt w Anglii, ba, nawet w całej Europie! Nieprawdopodobnie świeża, nic nie traci na wartości przez lata. Powolnie toczące się beaty, wsparte głębokim basem i dubowymi wstawkami to istny majstersztyk. No i sam Roots Manuva, obdarzony genialnym głosem i niezłymi tekstami - razem to brzmi zjawiskowo. Nie ma słabych momentów, nie ma wypełniaczy, a 'Motion 5000' wciąż wywołuje u mnie gęsią skórkę. Brylant!

* My man Peesiks got me into Manuva's music, he was really fond of this album. When I heard it, I already knew why! I recorded it on the tape, then on the CDr (with xerocopied covers! Legit!) until I finally bought an original copy. Because it is worth it! This is one of the best British albums, bah - in the whole Europe! Incredibly fresh, it hasn't lost a thing thru the years. Slowly moving beats supported by deep bass and dub inserts are real masterpieces. And Roots Manuva himself - he's got genious voice and good lyrics - together it makes an outstanding impression. No weaker moments, no fillers and 'Motion 5000' still gives me goosebumps. Brilliant!




Clockwork
Juggle Tings Proper
Motion 5000

wtorek, 4 lutego 2020

MAŁY ESZ ESZ – Bez Zabezpieczeń

   [Fonografika 2004]

* Dziś może już niewielu kojarzy tego rappera z Ursynowa, bo nagrywa sporadycznie w podziemiu, ale na początku stulecia logo Szybkiego Szmalu przy imieniu podwyższało mocno poziom fejmu. Na tym fejmie Esz nagrał swoją solówkę i... przepadł na niemal 10 lat. A przecież płyta przyjęła się całkiem dobrze. Ja osobiście nigdy nie byłem fanem Szybkiego Szmalu i wcale nie uważam ich płyty za klasyk, ale szanuję zdanie innych. 'Bez Zabezpieczeń' wydaje mi się być potwierdzeniem mojej tezy. To krążek bardzo nierówny - czasem Arek rymuje jak z nut i płynie fantastycznie, ale przez większość czasu męczy i siebie i słuchacza nieporadnymi rymami. Teksty same w sobie są fajne, ale napisane lub przedstawione tak, że ja się męczę. Zwłaszcza, że z podkładami jest podobny problem: jazzujące i funkujące, nie zawsze brzmią składnie i przyjemnie - choć nie brakuje dobrych. Poziom albumu to wielka sinusoida. Kupiłem swój egzemplarz w Traffiku za grosze, jak widzę na allegro, płyta nie chodzi taniej niż 65 złych, a w większości przypadków powyżej 100 zł. Tylko czy ktoś to kupuje?   

* Today, this rapper representin Ursynów, Warsaw may not be a well-known persona, because he releases his music only periodically in the underground. But in the beginning of this century he was a part of Szybki Szmal crew, which got some fame in Poland. Following that fame he released one solo album and... faded away for about 10 years. And this record got very positive reviews. Actually me, I wasn't a big fan of Szybki Szmal and I don't conside it a classic, but I respect it. 'Bez Zabezpieczeń' ('With No Precaution') is a proof for my thoughts. It is very uneven - sometimes Arek rhymes and flows perfectly, but for the most of time he tires himself and the listeners with his incompetent rhymes. The lyrics are nice, but when he flows like that, I feel exhausted. Especially when there's a similar problem with the beats: jazzy and funky, they don't always sound tight - but we can find some great ones. This is a constant sinusoid. I bought my item for cheap, but as I can see, the album costs over 15 euro right now.


Nie Lubisz Mnie
Wolne Słowa
W Bezruchu

poniedziałek, 3 lutego 2020

ALPA GUN – Almanci

   [Sektenmuzik 2010]

* To już drugi krążek tureckiego rappera z Niemiec, związanego z obozem Sido i B-Tight. Album nie był jakimś wielkim sukcesem, zresztą Alper nie należy do pierwszej ligi niemieckich rapperów, choć album taki zły nie jest. Podkłady są raczej grane przez producentów, nie ma tu zbyt wiele sampli, to taki nowoczesny, uliczny rap niemiecki: ciężkie basy, sporo skrzypiec, delikatnie zaakcentowane tureckie pochodzenie (bodaj w jednym numerze - przynajmniej muzycznie). Po drugie teksty Alpa Guna nie należą do zbyt złożonych, raczej są dość proste, opisujące tajniki życia na ulicy - w sumie nic nowego, mamy tego na pęczki... W gościnie m.in. Sido i B-Tight (a jakże!). Parę lepszych traków, kilka marnych - ogólnie średniak.

* This is the second album from this German rapper, affiliated with Sido and B-Tight camp. The album was not a big success, besides Alper ain't yo premier league player, even if the album ain't bad. The beats are played by producers, there aren't many samples - it's quite typical modern German street rap. Deep bass, a lot of violins, a delicate Turkish descent accent (at least in one song - musically). Alpa Gun's lyrics aren't too sophisticated, they are quite simple, describing the street life secrets - nothing new actually, we have heard it all... The album features Sido and B-Tight among the others. Some better tracks, some weak - generally average.



Meine Bestimmung
Topstory / Ticker
So Ist Es

niedziela, 2 lutego 2020

ROHFF – La Vie Avant La Mort

    [Delabel 2002]

* Jeśli coś ma znaczek Delabel to raczej oznacza to dużą jakość. I nie da się ukryć, że druga płyta Rohff'a tę jakość posiada. Album wyprodukowany został przez kwiat francuskiej konsolety (Maleko, DJ Mehdi, DJ Abdel, Sulee B Wax i paru innych) i brzmi naprawdę wybornie: od prawdziwego hardkoru po lżejsze, jazzujące klimaty. Teksty również są dość mocne, zresztą ten pochodzący z Komorów rapper nie stronił nigdy od walki - parę razy został skazany za strzelanie do ludzi itp. Nic dziwnego, że wie, o czym mówi. Jest prawdziwy i ma skillsy - pewnie dlatego ten album osiągnął duży sukces we Francji - debiutancji 'Kod Honoru' był wstępem, który utorował drogę do sławy 'Życiu Po Śmierci' (swoją drogą tytuł ściągnięty z Biggiego). W sumie trochę szkoda, że Rohff jest u nas mniej znany. Doskonały krążek.

* If something has a Delabel logo, it means good quality. And you can tell, that the second Rohff's album has that quality. The album was produced by the best hands of French console (Maleko, DJ Mehdi, DJ Abdel, Sulee B Wax and a few others) and it sounds really great: from real hardcore to lighter jazzy vibes. The lyrics are also strong, because this rapper of Comoros origin doesn't avoid fighting - he has been sentenced for a few times for shooting people etc. No wonder he knows what he sayin. He's reall and he got skills - probably that's why the album was so successful in France - the debut 'Code of Honor' was an introduction, that made way for 'Life After Death' (the title taken from Biggie's record). It's a pity that Rohff ain't that well known outside France. Excellent album.


Miroir Miroir
TDSI
R.O.H.F.F.

sobota, 1 lutego 2020

DRUŻYNA MI2TRZÓW – Sport Muzyka Pasja

   [DM Independent 2013]

* Roman Bosski wymyślił niezły patent - ogólnie przeszedł bardzo długą drogę od podwórkowego obszczymurka z Firmy do gościa świadomego swojej roli i możliwości, biznesmena i promotora. Wymyślił więc Drużynę Mistrzów - akcję promującą sport, aktywność i odchodzenie od używek, czy komputera. Bardzo pozytywny pomysł, który, jak gdzieś przeczytałem, działa: nasz brązowy medalista w zapasach z Londynu, Damian Janikowski, zdobył swój medal motywując się do walki właśnie tym krążkiem (zresztą sam tu wystąpił w jednym z kawałków). Muzycznie to średnia krajowa w nowoczesnym stylu: mocne bengery z wielością syntetycznych dźwięków - niektóre fajne, inne nudne. Na majkach za to mamy absolutnie całą śmietankę polskiego rapu plus czeskiego Rosjanina Berezina  i Anglików z Virus Syndicate. Jak na prawie 40 kawałków, spokojnie można z tego zrobić 14 i byłby sztos. A tak, pozytywna płyta, ale trochę za długa... 

* Roman bosski got a nice idea - he went a long road from a hood rat from Firma squad to a guy who's conscious of his role and possibilities, businessman and promotor. So he invented a 'Team of Champions' - an action to promote sport, activity and coming away from the stimulants or computer. A very positive idea, which works, as I read somewhere: Polish olympic bronze medalist in wrestling, Damian Janikowski got his medal eing motivated by these albums before the fights (apart from that, he took part in this project in one of songs). Musically it is Polish average: strong bangers with plenty of synthetic sounds - some good, some boring. On the mics there's a creme de la creme of Polish rap scene plus Czech Russian Berezin and British Virus Syndicate. As for almost 40 songs, we could easily make it 14 and have a great album. But generally it is positivem but too long...


Sport Muzyka Pasja
Zastrzyk Motywacji
Nakręceni Pasją