wtorek, 1 października 2019

BLAKSTONE – Dark Dayz

  [Seventh Century 2005]

* Brytyjskie podziemie to niesłychana kopalnia cudów. Ten bodaj jedyny album zespołu Blakstone to jeden z tych diamencików, oszlifowanych w zupełnie inny sposób, niż reszta. Od razu płyta robi wrażenie: apokaliptyczna okładka, niepokojące wnętrze digipaka i mroczny tytuł. I taka jest płyta: podkłady kojarzą się z apokalipsą, są w większości ciężkie i zawiesiste, choć zdarzają się kawałki lżejsze, oparte na znanych samplach. Wcale nie znaczy to, że gatunkowo wersy będą łagodniejsze, o nie. To zespół o dość radykalnych muzułmańskich poglądach, przedstawiający swoje przekonania w sposób naprawdę mocny, ale i rzeczowy. Nie pamiętam, aby ktokolwiek w Anglii wygłaszał na scenie podobne poglądy. Niemniej jednak, niezależnie od treści, jest to bardzo dobry album, z doskonałą muzyką i niezłymi wersami - choć oczywiście nie musimy się zgadzać z rapperami. Ciekawa rzecz.

* British underground is an incredible mine of wonders. This one, first and only album from Blakstone is one of those gems, grinded in that specific, original way. The record makes an instant impression: apocalyptic cover, alarming inlay and dark title. And this is how the album sounds: the beats are also apocalyptic, they are mostly hard and thick, but there are some lighter tracks, based on well known samples. But that doesn't mean that the topics are going to be lighter as well, oh no. This band has radical muslim views, showing their beliefs ina hard way, but with strong arguments. I don'tr remember anyone in England showing their opinions in so explicit way. Anyway, apart from the content, this is a very good album with great music and good lyrics - but of course we don't have to agree with them rappers. Interesting thing.


Nasheed
Apologies

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz